Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, sekretarz generalny NATO Mark Rutte, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni oraz prezydent Finlandii Alexander StubbCzeski - oni wszyscy przybyli w poniedziałek, 18 sierpnia, do Białego Domu na zaproszenie Donalda Trumpa, gdzie spotkali się z Wołodymyrem Zełenskim. Z Polski nie było tam nikogo - ani premiera, ani prezydenta. Od poniedziałku pojawiło się mnóstwo teorii na temat tego, dlaczego tak się stało.
Czesi ostro o tym, co nas czeka
Teraz piszą o nas Czesi. I piszą niestety niepokojąco. Dziennik "Hospodarske noviny" ocenił, że winny całej sytuacji jest "wewnętrzny konflikt między prezydentem a rządem". "Ten konflikt spycha Polskę na margines europejskiej polityki. Nawrocki próbuje aktualnie zepchnąć rząd w kozi róg, ale, jako zupełny nowicjusz w polityce – nie tylko zagranicznej – nie był ani zdolny, ani gotowy na żaden kompromis, który pozwoliłby mu ostatecznie dołączyć do składu europejskiej delegacji" - pisze Martin Ehl, autor artykułu. "Pod względem kompetencji polityka zagraniczna w Polsce jest podzielona między głowę państwa a rząd. W przeszłości mogliśmy się już przekonać, że rezultaty zależą od tego, która strona postawi na swoim".
"Polska nie jest w stanie"
Ehl zauważa, że Polska, która na obronność przeznacza największą część swojego PKB spośród państw członkowskich NATO oraz planuje budowę drugiej pod względem wielkości armii w Sojuszu, mogłaby odgrywać ważną rolę i być słyszana na spotkaniach tzw. koalicji chętnych. "Ale Polska nie jest w stanie przełożyć tych planów i wydatków na jakąkolwiek presję gospodarczą i handlową. Z perspektywy USA jest po prostu dobrym klientem, kupującym amerykańskie samoloty, czołgi i inną broń w hurtowych ilościach (...). Obecne napięcia między prezydentem a rządem z pewnością nie przyczynią się do tego, a wręcz przeciwnie – w przyszłości osłabią pozycję Polski na arenie europejskiej".
