- Jego chyba też zawiodła, skoro ich krytykuje. Czy pańskim zdaniem taki wywiad może wprowadzić nową jakość w polskiej polityce, a inni politycy odważą się pójść w jego ślady?
- Dziś pan Palikot może się poddać badaniu na wykrywaczu kłamstw, ale nawet to nie jest potrzebne, by wykazać, że zawiódł jako polityk i przewodniczący komisji "Przyjazne państwo". Przyzna się do wielu innych rzeczy, może skoczyć na bungee, a mnie nawet nie drgnie powieka. Mam wrażenie, że on zajmuje się właśnie podobnymi rzeczami.
- Zajmuje, ale zajmuje też tym ludzi. Zwracają uwagę na to, co robi, rośnie w sondażach...
- Powtarzam, niechby nawet przeleciał balonem nad siedzibą Platformy Obywatelskiej bądź przejechał autostradą na hulajnodze pod prąd i wyczyniał inne dziwaczne rzeczy, nie drgnie mi żaden muskuł. Nawet jak pobije rekord Polski w jedzeniu pączków na czas, pozostanę niewzruszony.
- SLD wskazania wariografu w rozmowie Palikota z "Super Expressem" mogłyby jednak wzruszyć. W odpowiedzi na pytanie "czy miał tajny układ z Tuskiem" wykrywacz kłamstw wykazał "paniczny strach" jako reakcję na to pytanie. Co, jeżeli ten układ dotyczyłby umowy Palikota z Tuskiem na stworzenie "lewicy nowego typu", która odbierze wam głosy?
- Że co? Palikot i lewica? Przecież ten facet to stary dewot z Biłgoraja, który klęczał na czele klerykalnego pisma, które finansował. Marek Jurek to przy nim liberał. Z jego przeszłością w PO nie jest więc dziwne, że pojawiają się tam rzeczy, przy których wariograf drga bądź wykazuje paniczny strach w odpowiedzi na niektóre pytania. Niech się dalej bawi, ale to, co on robi, to jest polityka na poziomie wesołego miasteczka.
- Z jednej strony tak, ale z drugiej zgoda polityka na wywiad dla gazety z użyciem wykrywacza kłamstw to jest jednak pewna odwaga. Nie każdego na nią stać.
- Moim zdaniem to przede wszystkim zabawianie publiczności. Polityka polega przecież na czymś innym. W prawdziwym życiu polityk powinien się skupić najpierw na rozwiązywaniu problemów ludzi, a dopiero później na zabawianiu ich. Janusz Palikot wybrał odwrotną kolejność i to błąd. Choć w szeregach PO miał czas i możliwości, by robić to tak, jak należy. Ot duży mężczyzna, a jednak jak małe dziecko.
Jerzy Wenderlich
Polityk SLD, wicemarszałek Sejmu