- Warszawiacy, którzy byli wczoraj, kiedy fala kulminacyjna docierała do Mostu Poniatowskiego, mówią o brunatnej, niezwykle cuchnącej mazi, która się przelała – rzucił Joachim Brudziński w Polsacie News, komentując awarię w warszawskiej oczyszczalni ścieków. I się zaczęło! Opozycja od razu podchwyciła opozycja, zwracając uwagę, że ścieki nigdy nie dotarły do Mostu Poniatowskiego, a Brudziński „kijem próbuje zawrócić Wisłę”. „Awaryjny zrzut miał miejsce na granicy W-wy i Łomianek. Płynie w kierunku północy. "Fala kulminacyjna" nigdy nie dotarła do Mostu Poniatowskiego. Musiałaby wbrew fizyce i prawom natury płynąć pod prąd - napisał na Twitterze poseł Michał Szczerba z PO.
Ale nie tylko Brudziński miał problemy z geografią… „Ta katastrofa nie dotyczy tylko mieszkańców Warszawy, ale też innych miejscowości na południe od Warszawy” - powiedział minister Dworczyk z KPRM. Jego wypowiedź obśmiał m.in. Sławomir Potapowicz, wiceprzewodniczący Rady Warszawy. „Panowie ... generalnie to Wisła płynie na północ....no ale może coś się zmieniło. Prośba o oficjalny komunikat po sztabie kryzysowym co rząd ustalił w sprawie gdzie jest północ, południe, wschód, zachód – skomentował na Twittterze.