Premier Donald Tusk potwierdził w środę, że zamierza pomóc polskim kierowcom. Ma udać się w tym celu z wizytą na Ukrainę. – Trochę mi aż głupio o tym mówić, bo wiem w jakiej sytuacji jest prezydent Zełenski i cała Ukraina, więc to nie jest tak w porządku pojechać do Kijowa i całą wizytę poświęcić sprawom polskiego transportu. Ale będziemy przygotowywali tę wizytę w taki sposób, żeby w czasie mojego spotkania z prezydentem było jasne, co jest do osiągnięcia – zapowiedział szef Koalicji Obywatelskiej.
Donald Tusk uważa, że strona ukraińska przedstawiła kilka propozycji, które mogłyby ułatwić sytuację polskich kierowców, ale jest to niewystarczające z punktu widzenia interesów polskich kierowców, dlatego potrzebna jest osobista interwencja. – Mogę zadeklarować, że ja i tak zrobię naprawdę wszystko, co jest możliwe, żeby ułatwić życie i los polskich przedsiębiorstw przewozowych – poinformował.
Na poziomie europejskim i tak do czerwca obowiązują przepisy, które są jednym ze źródeł tych kłopotów i tutaj nie sądzę, żeby do czerwca na poziomie europejskim udało się coś radykalnie zmienić, to mówię otwarcie. Ale operacyjnie można bardzo dużo ułatwień i zabezpieczeń dla polskich przewoźników uzyskać w porozumieniu z Ukraińcami – ocenił szef rządu.
Polscy przewoźnicy od 6 listopada blokują drogi dojazdowe na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim oraz na Podkarpaciu. Przewoźnicy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli.