Wawrzyniec Konarski: Zapateryzm Kaczyńskiego to propagandowy straszak

2010-08-16 15:00

Czy Polacy podlegają dziś przemianom, które przeszły kraje zachodnie - w debacie "Super Expressu" dziś głos prof. Wawrzyńca Konarskiego: Zapateryzm, którym straszy Kaczyński, a na który lubił się powoływać Napieralski, to raczej propagandowy straszak oznaczający pewne zmiany obyczajowe. Pokoleniowa zmiana społeczno-polityczna jest faktem. I jest to nieuchronne.

"Super Express": - Czy polskie społeczeństwo podąża drogą, którą szli wcześniej Irlandczycy i Hiszpanie? Irlandczycy zalegalizowali rozwody dopiero w połowie lat 90., a i to nieznaczną większością. W Warszawie jeszcze kilka lat temu taka demonstracja zwolenników usunięcia krzyża jaką widzieliśmy, byłaby nie do pomyślenia.

Prof. Wawrzyniec Konarski: - Pewna pokoleniowa zmiana społeczno-polityczna jest faktem. Zmiana ta dotyczy też jednak kwestii rodzinnych i obyczajowych. I jest to nieuchronne.

Tło historyczne Irlandii jest jednak inne. Tam Kościół przez dekady stanowił wspornik systemu rządów, stworzonego na mocy traktatu anglo-irlandzkiego z 1921 roku. Stanowisko Kościoła przesądziło, że doszło do powstania państwa w formie dominium, choć w wersji narzuconej przez Londyn.

Kościół był propaństwowym stymulatorem państwa konserwatywnego i katolickiego, jakim Irlandia była do lat 80. Do 1972 roku jego de facto uprzywilejowana rola była nawet wpisana do konstytucji. Największym ciosem dla Kościoła było łamanie praw człowieka, przejawiające się w występowaniu pedofilii, molestowaniu. Okazało się, że Kościół w sferze profanum nie traktuje wszystkich w sposób równy.

Jednocześnie przez lata upierał się przy wielu decyzjach dość kuriozalnych. W 1951 uniemożliwił bezpłatne świadczenia lekarskie gwarantowane matce, gdyż… uznał to za ingerencję państwa w sprawy rodziny. W 1952 roku sprzyjał aktowi zakazującemu adopcji rodzinom innego wyznania niż biologiczna matka dziecka. W Polsce jednak tego nie było.

- Mówimy o innym tle historycznym w Irlandii. W Hiszpanii katolickie społeczeństwo poszło jednak na daleko idące zmiany w ekspresowym tempie.

- Tak, ale w Hiszpanii Kościół był instytucją wspierającą dyktaturę. W Polsce czerpał zaś swoją siłę witalną z bycia opozycją antysystemową, antykomunistyczną. Wchodził w lata 90. z bardzo korzystną opinią. Wzmocniony przez postać papieża Jana Pawła II. Śmierć papieża i zmiana pokoleniowa sprawiły, że będzie musiał zmienić podejście, które pozwoliło mu osiąść na laurach. Doczekał się bowiem kontestatorów nie tylko antyklerykalnych, ale także krytyków z pozycji fundamentalistycznej. I wielu ludzi uważających się za wierzące centrum jest tą sytuacją zdezorientowanych.

- Prezes Kaczyński stwierdził, że mamy do czynienia z zagrożeniem "prezapateryzmem". Mamy?

- Nie mamy. To, co nazywamy zapateryzmem, jest hiszpańską specyfiką i nie ma precedensu. To jest usankcjonowane choćby skalą krzywd, na które zezwalali hierarchowie w czasach autorytarnych. Nawet w Irlandii państwo nie występowało w sensie ustawodawczym przeciwko Kościołowi. Podobnie we Włoszech. Nie wystąpi tym bardziej u nas.

Zapateryzm, którym straszy Kaczyński, a na który lubił się powoływać Napieralski, to raczej propagandowy straszak oznaczający pewne zmiany obyczajowe. Wydaje się, że szef SLD rozsądnie wycofał się zresztą z nieprzemyślanego powoływania się na tę postać. Zapatero działa w innym kraju, a polscy politycy w innym, ze wszystkimi różnicami doświadczeń i kontekstu historycznego.

- Czy to, co działo się wokół krzyża, nie oznacza jednak zapowiedzi zmian w prawodawstwie na wzór Holandii czy Hiszpanii, w dającym się przewidzieć terminie?

- Na to jest jeszcze za wcześnie. Pokazują to zresztą perypetie SLD z występującym w części tej partii antyklerykalizmem. Rzeczywista laicyzacja społeczeństwa wymaga jeszcze czasu. Zwróćmy uwagę, że politycy rządzący Polską deklarują jednak otwarcie swój katolicyzm. W Hiszpanii i Holandii takich rzeczy się nie deklaruje. Za ostrożnością w tej kwestii przemawia też statystyka. Ludzie głośno kontestujący rolę Kościoła w życiu publicznym stanowią jednak wciąż zdecydowaną mniejszość. Podobnie jak fundamentaliści mieniący się obrońcami krzyża. Do zgiełku między tymi grupami tzw. milcząca większość wciąż podchodzi dość obojętnie.

- Na korzyść przeciwników krzyża przemawia jednak demografia…

- To jest proces, który w warunkach polskich będzie jeszcze rozciągnięty w czasie. Szybką laicyzację w stylu zachodnim będzie powstrzymywać pamięć o państwie, które było państwem niesuwerennym, które wzmacniało pozycję Kościoła. To, co może go przyspieszyć, to fatalnie funkcjonujący w Polsce system edukacji, zwłaszcza na poziomie gimnazjów. Powodują, że młodzież jest za słabo ukształtowana, by tych wyborów dokonywać. Wzrost nastrojów, w których lewicowość będzie "trendy", nie musi jednak oznaczać u nas tego, co na Zachodzie. W związku z tym, co mówiłem o gimnazjach, młodzież jest u nas silnie zdezorientowana. I jako politolog obawiam się raczej wsparcia przez ludzi odrzucających konserwatywny światopogląd jakichś ruchów populistycznych. Oni nie wiedzą, co ta nowa lewicowość ma oznaczać. Populizm na Zachodzie jest skierowany przeciwko imigrantom. W Polsce byłby zapewne antyestablishmentowy.

- Nie brak zarzutów, że to właśnie reprezentująca elity establishmentowa Platforma Obywatelska wypełnia u nas rolę partii populistycznej. Gdy trzeba - prawicowej, gdy trzeba - liberalno-lewicowej. Może PO wchłonie ten ewentualny bunt?

- To możliwe. Platforma ma jednak poważną słabość. Istnienie w Europie partii, która chce obejmować wszystko, od lewa do prawa, utrzymującej jedność tylko dlatego, że kocha władzę, nigdy nie trwa wiecznie. Do tego potrzeba też pewnych wyrazistych postaci. I dopóki Donald Tusk cieszy się popularnością, dopóty PO tę rolę będzie w stanie utrzymać. Będzie to jednak zbliżało ją do schyłkowej PZPR, która będąc nominalnie komunistyczną, de facto była wypełniona ludźmi o bardzo różnych poglądach, dla których istotą działania było bycie blisko władzy bądź przyznawanie sobie rangi partii racji stanu. W sytuacji zagrożenia wywołanego np. jakimiś turbulencjami gospodarczymi, podobne ugrupowanie rozpada się najszybciej.

Prof. Wawrzyniec Konarski

Politolog, wykładowca SWPS i Uniwersytetu Warszawskiego