Kamila Biedrzycka: Według rzecznika rządu ziobryści się „zagalopowali”. Według pana to ocena adekwatna do sytuacji?
Witold Waszczykowski: Dobrze się stało, że Solidarna Polska zdecydowała się pozostać w koalicji, chociaż jest to porozumienie bardzo trudne. W wielu przypadkach minister Ziobro ma rację, choć nie jest to koniec świata. Taką mamy sytuację w Unii, trzeba z tym żyć i wyciągać możliwości, które są do wyciągnięcia. Ważne, żeby utrzymać koalicję, dlatego że mogą być jeszcze większe problemy. Dziś zerwanie koalicji – zresztą Zbigniew Ziobro o tym wspominał – mogłoby się skończyć wcześniejszymi wyborami i dojściem do władzy totalsów, co z naszego punktu widzenia byłoby złym interesem dla Polski.
- Wyobraża pan sobie sytuację, w której jest premierem i podległy panu minister mówi, że złamał pan prawo i sprzedał pan suwerenność własnego kraju?
- Bardziej zaniepokojony byłbym tym, że inny z ministrów w randze wicepremiera, w tym czasie kiedy ja negocjuję w Brukseli, pojechałby do tej Brukseli i tam przyjął warunki, które osłabiłyby moje stanowisko. A tak się stało.
- Mówi pan o Jarosławie Gowinie.
- Tak. Uważam, że to, co się dzieje w kraju jest sytuacją wewnętrzną, to jest retoryka krajowa. To jest umacnianie swoich stanowisk wewnętrznych, stanowiska negocjacyjnego i to nie powinno wychodzić poza kraj. Wychodzenie do Brukseli i osłabianie stanowiska dyplomatycznego, negocjacyjnego jest większym błędem.
- Według premiera ten szczyt zakończył się ogromnym sukcesem. Weta nie było, na to grał Jarosław Gowin. Dlaczego więc uważa pan, że on bardziej zaszkodził rządowi niż Zbigniew Ziobro mówiący o zgodzie na utratę suwerenności?
- Być może można było te warunki jeszcze polepszyć. To jest niewybaczalne (…)
- ...rozumiem, że jako członek PiS, a więc siłą rzeczy koalicji, stracił pan zaufanie do Jarosława Gowina?
- Błędem było mieszanie się wiosną w wybory prezydenckie, które przez to prawie przegraliśmy. Dzisiaj niewybaczalne jest to, że w czasie gdy premier i jego delegacja negocjuje… to jest niedopuszczalne (…) powiedzmy, że mam ograniczone zaufanie do ministra Gowina.
- Jak pan sobie teraz wyobraża współpracę premiera Morawieckiego z ministrem Ziobrą?
- Tak jak Unia nie jest klubem altruistów i trzeba tam bić się o własne interesy, tak samo w kraju. To nie jest świat aniołów. To twarda polityka. Każdy gra, nawet w koalicji, o swoją tożsamość. Musimy się do tego przyzwyczaić. W tej chwili to już jest kwestia uzgodnień między premierem i ministrem jak to będzie dalej wyglądać (…)
- Wyobraża pan sobie, że można zostać w rządzie, którego premiera oskarża się o przehandlowanie suwerenności kraju? Nie obawia się pan permanentnego kryzysu?
- Nie będę recenzował kolegów z rządu, działają na własną odpowiedzialność (…) i tak, obawiam się. Nie wiem czy to będzie permanentny kryzys, ale nie jest to łatwa koalicja. Oczekiwałem lepszej współpracy, tu jestem trochę zawiedziony (…) oczekiwałbym większego zrozumienia, mniejszego zacietrzewienia retorycznego i więcej rozmów w kuluarach. Jednak liczy się efekt końcowy. A on jest taki, że koalicja trwa, mimo że jest trudna.
- Czy w ustalenia szczytu, na które zgodził się premier Morawiecki jest coś co naprawdę można nazwać „utratą suwerenności”?
- To nie kwestia naszej oceny, ale problem całej Unii. W Unii złamano traktaty europejskie, złamano prawo (…) to bardzo trudny moment, bo na własne oczy widzimy jak bezczelnie łamie się praworządność Unii Europejskiej. Jesteśmy konfrontowani z walcem, więc próbujemy się ratować.
- Z tego co pan mówi wynika, że premier Morawiecki zgodził się na złamanie prawa.
- Niestety wszyscy w Unii Europejskiej zgodzili się na złamanie prawa (…)
- Jak można godzić się na łamanie prawa? Nawet jeśli robi to większość?
- (…) trzeba się liczyć z tym, że pozostanie w mniejszości niewiele by nam dało…
- ...czyli cel uświęcił środki?
- Można to tak określić. Ale problem będzie miała cała Unia, nie tylko Polska.