Łukasz Warzecha

i

Autor: East News

Warzecha jasno: Chopin nie był uchodźcą

2021-11-19 8:58

Koncert „Chopin też był uchodźcą” na rzecz migrantów nie odbił się specjalnie szerokim echem. Chyba nie był wielkim sukcesem frekwencyjnym. Ale za to paru celebrytów podreperowało przy tej okazji swojego ego i poczuło się lepiej, komentuje w nowym felietonie Łukasz Warzecha.

Właściwie można by tę żałosną imprezę pominąć milczeniem. I to nawet mimo, że zbiegła się w czasie z eskalacją na polsko-białoruskiej granicy, w ramach której zziębnięci, zabiedzeni migranci nawalali już naprawdę brutalnie w polskich żołnierzy i funkcjonariuszy czym tam im w ręce wpadło. 

A jednak rzecz wymaga odpowiedzi z jednego powodu: ordynarnego wykorzystania nazwiska naszego najwybitniejszego kompozytora. Stwierdzenie „Chopin też był uchodźcą” jest bowiem zwykłym kłamstwem. Chopin nie był żadnym uchodźcą, w najlepszym wypadku był emigrantem, ale nawet to nie jest do końca prawdą, bo jego ojciec, Mikołaj (właściwie Nicolas) Chopin, był z pochodzenia Francuzem (urodził się w Marainville-sur-Madon w Wogezach). Zatem osiadając we Francji, kompozytor zainstalował się właściwie w swojej drugiej ojczyźnie. Aczkolwiek z naciskiem na „drugiej” – Polska była i pozostała ważniejsza.

SPRAWDŹ>>>Poszkodowani na granicy policjanci o szokujących scenach: Zasypał nas grad kamieni

Chopin opuścił Polskę na początku listopada 1830 r., czyli dosłownie chwilę przed rozpoczęciem Powstania Listopadowego nie dlatego, że cierpiał prześladowania ani nawet nie dlatego, że nie był w stanie w Polsce się utrzymać. Nic z tych rzeczy. Wyjechał po prostu robić międzynarodową karierę. I to wcale nie od razu do Francji. Szlak do Paryża poprowadził go przez Drezno, Pragę, Wiedeń, Linz, Salzburg, Monachium i Stuttgart. Nie przedzierał się nielegalnie przez granice (paszporty już wówczas funkcjonowały).

ZOBACZ>>>Granica białoruska. Emigranci wrócą do Iraku i Kurdystanu? Morawiecki szuka rozwiązania

Co zaś najważniejsze – Chopin wszędzie tam był u siebie, ponieważ jako Polak był po prostu Europejczykiem. Zarabiał na swoje utrzymanie graniem, komponowaniem oraz udzielaniem lekcji (stawka wynosiła 20 franków w złocie za lekcję), i to zarabiał momentami całkiem nieźle. Jego muzyka była do głębi polska, ale też europejska.

Po stłumieniu Powstania Listopadowego Chopin – podobnie jak wielu innych Polaków mieszkających we Francji – włączył się w nurt Wielkiej Emigracji. Ale nikt tam na państwie francuskim nie pasożytował, każdy musiał się sam utrzymać, a wszyscy znaleźli się nad Sekwaną zgodnie z prawem kraju, do którego przybyli.

Czy jest tu jakakolwiek, najmniejsza chociażby analogia do agresywnego, kulturowo obcego tłumu, usiłującego się wedrzeć do Polski tylko po to, żeby dostać się następnie do swoich wymarzonych „Dzierman” i tam żyć z obficie wydzielanego socjalu? Ja nie widzę. No ale nie widzę też tej masy chętnych do pracy inżynierów i lekarzy, którzy podobno tak bardzo chcą się z nami integrować i dlatego rzucają na polską stronę wnioskami o azyl. Mnie ten wnioski bardzo przypominają kamienie, ale najwidoczniej mam słaby wzrok. Celebryci widzą lepiej.

Express Biedrzyckiej - Michał Kamiński: Polska jest bezradna. Merkel broni naszych interesów