Dziękujcie Państwo ministrowi Radziwiłłowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu i prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Oni wszyscy przyczynili się do tego, że w życie wejdzie skandaliczna, pisana przez aptekarskie lobby, antywolnościowa, antyrynkowa, antykonsumencka ustawa, krępująca rynek aptek i czyniąca z farmaceutów "absolutnie nadzwyczajną kastę ludzi".
Jest w tej sprawie mnóstwo bulwersujących wątków - w tym choćby stopniowe i ciche wywłaszczanie przedsiębiorców, którzy są właścicielami niewielkich sieci aptecznych, do czego niechybnie dojdzie. Ustawa stwarza taką możliwość.
Najbardziej jednak irytująca jest bezbrzeżnie obłudna argumentacja, jakiej używali pigularze i minister Radziwiłł. Zgodnie z nią mieliśmy bowiem do czynienia z walką dobra ze złem: złe zagraniczne sieci, niszczące polski rynek i niepłacące podatków, walczyły z aniołami w białych kitlach - farmaceutami altruistami, niezłomnymi patriotami, których jedynym celem jest wspieranie chorych Polaków. Słuchając takich bredni, miałem ochotę wymiotować.
Farmaceuci to tacy sami przedsiębiorcy jak niefarmaceuci i dokładnie tak samo chodzi im o robienie kasy na swoim biznesie. Wszystkie te bajdurzenia o misji, o patriotyzmie, o złych zagranicznych właścicielach aptek (w niepolskich rękach jest raptem jedna dziesiąta aptek w Polsce) to piramidalna bzdura. Sprawa jest prosta: pigularze, nie umiejąc konkurować uczciwie, wylobbowali sobie zmianę prawa, dzięki czemu zyskają przewagę nad rywalami. Nie dlatego, że są lepsi, tańsi, uczciwsi czy bardziej rzetelni, ale dlatego, że przekonali Radziwiłła i Kaczyńskiego.
Jeśli pamiętają Państwo jeszcze aferę Rywina, której istotą było to, że zapis ustawowy miał dać specjalne możliwości konkretnemu graczowi na rynku, to tu mamy do czynienia z czymś podobnym, tyle że chodzi nie o jednego gracza, ale o grupę - nową uprzywilejowaną kastę.