"Super Express": - Kryzys ekonomiczny wstrząsnął światowymi gospodarkami. Jakie rozwiązania w tej kwestii proponują instytucje unijne?
Danuta Hübner:- Istotnie, jesteśmy świadkami bezprecedensowego kryzysu w czasach powojennych. Z jednej strony Europa podjęła się walki z recesją, używając wszystkich środków, jakie posiada, dla zachowania milionów miejsc pracy. Z drugiej zaś strony, patrząc perspektywicznie, Europa toczy walkę z kryzysem w skoordynowany strategicznie sposób, by stworzyć w przyszłości pole dla zrównoważonego i bardziej kontrolowanego wzrostu gospodarczego.
- Co konkretnie robi UE, by walczyć z kryzysem?
- W listopadzie 2008 r. Komisja Europejska zaproponowała obszerny plan uzdrowienia gospodarki, w którym szczególną rolę przypisała ochronie miejsc pracy i poziomu siły nabywczej, jak również stymulowaniu inwestycji infrastrukturalnych i pozyskiwaniu nowych stanowisk w przyszłościowych gałęziach gospodarki. Plan został zaaprobowany przez państwa członkowskie w grudniu. Od tego czasu stanowcze działania UE mają na celu zapobieganie załamaniu sektora finansowego Unii. Jednym z takich działań jest wpompowanie w gospodarkę ponad 400 miliardów euro (3,3 proc. PKB całej wspólnoty). Podjęliśmy też wiele ważnych kroków, aby chronić oszczędności obywateli UE. Ustanowione zostały progi gwarancji rządowych dla depozytów czy minimalna wysokość rezerw kapitałowych. W kwietniu Komisja podejmie także działania na rzecz zwiększenia nadzoru nad funduszami inwestycyjnymi, nie pomijając kwestii płac i premii menedżerskich.
- Na jaką pomoc mogą liczyć takie kraje jak Polska?
- Polska, jak i inne państwa członkowskie, wciąż może liczyć na stabilne wsparcie gwarantowane z budżetu UE. W latach 2007-2013 otrzymamy ponad 67 miliardów euro na wsparcie rozwoju regionalnego. To ponad 20 proc. ogólnych środków Unii przeznaczonych na ten cel. W ramach polityki spójności, która stanowi główny filar Europejskiego Planu Ożywienia Gospodarczego, zaproponowaliśmy konkretny i praktyczny pakiet środków, dzięki którym Polska i inne kraje członkowskie otrzymają znaczącą pomoc.
- Przywódcy unijni chcą np. wzmocnić ponadgraniczną kontrolę nad bankami. Czy może to ochronić przed działaniem spekulantów?
- Nie ma innej drogi wyjścia z kryzysu, jak tylko poprzez zwiększenie nadzoru nad europejskim i światowym systemem finansowym. Obecnie Europa jest liderem w reformowaniu tego systemu, a swoje wspólne stanowisko przedstawi podczas szczytu G20 w Londynie 2 kwietnia, którego głównym celem będzie ustanowienie nowego systemu zarządzania światową gospodarką. Komisja Europejska przygotowała bardzo szczegółowy plan działania mający na celu wzmocnienie instytucji i rynków finansowych.
- Czyli Europie nie grozi powtórka sytuacji ze Stanów Zjednoczonych?
- Środki, jakie podjęliśmy i jakie jeszcze planujemy przedsięwziąć, są w naszym przekonaniu wystarczające. Poza tym nie powinniśmy obarczać winą za kryzys jedynie Stanów Zjednoczonych. Wiele czynników przyczyniło się do zwrotu w światowej gospodarce, a obwinianie kogokolwiek niczemu w tym momencie nie służy. Najważniejsze jest kontynuowanie bliskiej współpracy i koordynacja działań państw członkowskich z naszymi międzynarodowymi partnerami.
- Kraje Europy Środkowo-Wschodniej krytykują protekcjonizm. Czy wprowadzenie go w niektórych krajach czlonkowskich nie zagrażałoby jedności UE?
- Protekcjonizm nie jest odpowiedzią na kryzys gospodarczy. Jako ekonomista mogę z całą pewnością stwierdzić, że taki rodzaj ochrony gospodarki może jedynie zniszczyć możliwość rozwoju i doprowadzi do likwidacji wielu miejsc pracy. Żyjemy we współzależnym świecie. Nie możemy teraz zmieniać dawno obranego kursu liberalizacji gospodarczej i ignorować wszystkiego, co się wokół nas dzieje. To byłoby zachowanie nierozsądne i mające całkowicie odwrotny efekt od zamierzonego. Im mniej barier w Europie, tym bardziej jest ona konkurencyjna. Musimy zatem kontynuować proces ich znoszenia i równocześnie przeciwdziałać powstawaniu nowym. Jest to szczególnie ważne dla małych i średnich przedsiębiorstw. Protekcjonizm nie ma racji bytu w żadnej polityce, czy to krótko, średnio, czy długoterminowej. Bazuje bowiem na błędnym pojmowaniu realiów gospodarczych. Protekcjonizm nie chroni nikogo ani niczego.
- "Nowa żelazna kurtyna dzieli biednych od bogatych Europy" - pisał brytyjski "The Times" po jednym z ostatnich szczytów w Brukseli, podkreślając również, że zamożne kraje Europy chcą ratować swoje gospodarki kosztem biedniejszych.
- Odwołanie do żelaznej kurtyny na pewno czyni tekst bardzo chwytliwym, ale, jak wiele innych, jest bardziej zabiegiem artystycznym niż odzwierciedleniem faktów. Ferenc Gyurcsany, do niedawna premier Węgier, mówił: "Nie możemy pozwolić, by powstała nowa żelazna kurtyna i podzieliła Europę na dwie części". Jednak, moim zdaniem, silniejszy wyraz niż deklaracje polityczne mają same działania, a te dowodzą, że żadnej nowej żelaznej kurtyny nie ma i nie będzie. Okres historii, w którym miała ona swoje miejsce, bezpowrotnie minął. Europa będzie dalej współpracować w duchu solidarności i tak jak kryzys dotyczy nas wspólnie, tak wspólnie z niego wyjdziemy.
- Jak kryzys odbija się na wspomnianej już europejskiej polityce spójności?
- Właśnie jesteśmy w trakcie ustalania przyszłych kierunków polityki spójności na lata po 2013 r. Życzyłabym sobie widzieć ją na tyle mocną, by była w stanie wesprzeć wszystkie regiony UE w ich możliwie najsilniejszym rozwoju na korzyść swoich mieszkańców i całej wspólnoty. Rola polityki spójności we wspólnotowej odpowiedzi na kryzys pokazała, jak silną jest ona bronią w arsenale Unii Europejskiej.
Danuta Hübner
Pierwszy polski eurokomisarz ds. polityki regionalnej, b. minister ds. europejskich w rządzie Leszka Millera i szef UKIE, b. szef Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego