Serial, nie tylko według ostatnich żyjących do dziś cichociemnych, nie oddaje jednak tego, co przychodziło im przeżyć. Znacznie lepiej oddaje to książka Śledzińskiego. I co istotne dla czytelnika, w sposób przypominający powieść przy jednoczesnym pozostawieniu odwołań i porównań z poprzednimi pracami na ten temat.
Cichociemni byli wyjątkową formacją w dziejach świata. Wąska elita, najlepsi z najlepszych wyselekcjonowani najpierw spośród ochotników, z których zaledwie 316 wykonało skok. Znikali bez słowa, z dnia na dzień, w tajemnicy przed najbliższymi i pojawiali się w okupowanej Polsce. Dobrą stroną serialu jest to, że przypomina, choć często w naiwny sposób, o istnieniu tej formacji. Książka pokazuje jednak, skąd brała się jej wyjątkowość.
Ich zadaniem była walka z okupantem oraz organizacja i szkolenie sił zbrojnych. Śledziński opisuje jednak nie tylko ich spektakularne, niekiedy samobójcze akcje partyzanckie czy odbijanie więźniów, ale chyba jako pierwszy cofa się, pokazując chronologicznie kolejne kroki, kulisy szkoleń i selekcji w Wielkiej Brytanii. Co istotne, Śledziński nie przemilcza też wad, porażek, a nawet przypadków zdrad, które zdarzały się nawet w tej elicie, co dla wielu może być szokiem.