9 stycznia Maciej Wąsik oraz Mariusz Kamiński zostali zatrzymani w Pałacu Prezydenckim. Wcześniej zaprosił ich tam Andrzej Duda, który w momencie zatrzymania polityków PiS, przebywał w Belwederze. Opozycyjna partia Jarosława Kaczyńskiego określiła ich mianem "Więźniów politycznych" i domagała się ich uwolnienia. Tymczasem 11 stycznia obaj politycy zostali ułaskawieni przez Andrzeja Dudę, który - podczas spotkania z żonami polityków - poinformował, że zdecydował się uruchomić tzw. tryb prezydencki. Teraz decyzja co do dalszych kroków należy do ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara. Kilkanaście minut po oświadczeniu prezydenta w stolicy odbyła się manifestacja Prawa i Sprawiedliwości, gdzie przemawiał Jarosław Kaczyński oraz Mateusz Morawiecki. Według różnych szacunków, w proteście pod Sejmem wzięło udział około 50 tysięcy manifestantów.
Ostatnie wydarzenia w polskiej polityce skomentował także były prezydent, Lech Wałęsa. Zachęcił on rządzący obóz do większej determinacji oraz ocenił, że tak naprawdę wszystkim kieruje prezydent Andrzej Duda. - Dochodzę do wniosku, że to nie Jarosław Kaczyński steruje tymi głównymi procesami, a robi to Andrzej Duda - stwierdził Lech Wałęsa. - Dopiero się to wszystko zaczyna. Strona rządząca musi przyspieszyć proces. Pokazać, że ci ludzie z PiS nie są krystalicznie czyści - dodał były prezydent.