I bezwzględny komentarz na temat tego wydarzenia i ludzi w nim uczestniczących innej legendy Solidarności Lecha Wałęsy: "Marsz ma charakter antydemokratyczny, bo nie uwzględnia tego, że większość jest w innym miejscu, a większość popiera premiera i ten układ..." Były szef związku i były prezydent zwraca też uwagę, że trzeba szanować demokrację, a od zmian nie jest ulica, tylko kartka wyborcza... Chciałoby się powiedzieć: zapomniał wół, jak cielęciem był. A poza tym od kiedy wspólne manifestowanie poglądów (przecież bez użycia siły) jest niedemokratyczne. Może właśnie w momencie wspólnoty tworzy się siła, która potem dzięki "kartce wyborczej" zmieni opiewany przez Wałęsę jako jedynie słuszny układ. Ale sobota nie była dobrym dniem dla legendy Solidarności na komentarze. Wałęsa kończył 69 lat i wspólne występy ojca Rydzyka, szefa PiS i kilkudziesięciu tysięcy Polaków przeciw obecnemu "złu" musiały stać ością w gardle beneficjentom układu obecnym na uroczystej i obfitej fecie z okazji urodzin Wałęsy...
Nie zauważył przy tym były prezydent, że pewnie większość uczestników marszu opozycji stanowili właśnie związkowcy Solidarności z całej Polski, którzy stawili się w Warszawie w liczbie od dawna nieoglądanej. Było ich podobno 30 tysięcy i nie przyjechali do stolicy dla kolejnej branżowej zadymy. To zmiana jakościowa. Prezentacja siły i kierunku działania obecnego szefa związku Piotra Dudy. "Od lat mówią o zaciskaniu pasa... Ekonomiści, którzy mają pełne portfele... Jesteśmy tu dziś, by walczyć o wszystkich, którzy nie radzą sobie w życiu... Solidarność to nie jest związek lewicowy ani prawicowy, ale chrześcijańsko-pracowniczy. Nie będziemy wasalem żadnej partii, ale będziemy współpracować dla dobra Polski..." Tyle deklaracji Dudy. Czy prawdziwej? Zobaczymy. Takiej deklaracji, pod którą dawno, dawno temu podpisaliby się Anna Walentynowicz i... Lech Wałęsa też.