Godzina 6.30. Były ulubieniec Antoniego Macierewicza (70 l.) i niegdysiejszy rzecznik MON pojawia się w jednej ze stołecznych świątyń. W skupieniu uczestniczy w modłach, a okazując skruchę, schyla głowę przed kapłanem, by ten mógł posypać ją popiołem. - Jako katolik co roku należycie obchodzę ten dzień - w kościele. Powiem więcej, cały dzień nawet poszczę - zdradza nam Misiewicz. W tym roku wielu wiernych miało nie lada problem - Popielec wypadał bowiem w ten sam dzień co święto zakochanych. - Walentynki mi nie przeszkadzają. Jak będę miał z kim, będę je obchodził - deklaruje Misiewicz.
Prosto z kościoła były rzecznik MON udał się do ABW. Po co? W tej kwestii pozostaje tajemniczy. - O to proszę pytać w ABW. Nie była to wizyta towarzyska. Tego typu wizyt w żadnych instytucjach państwowych nie odbywam - mówi. ABW nie odpowiedziała nam na nasze pytania.
Zobacz także: Misiewicz stanął w obronie Bugały