Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego : Chopin bliżej ludzi

2011-03-04 3:20

Wraz z Waldemarem Dąbrowskim zastanawiamy się, co nam zostanie po Roku Chopinowskim i czy pomógł on promować Polskę na świecie

"Super Express": - Minister kultury nagrodził pana orderem Gloria Artis za pracę przewodniczącego Komitetu Obchodów Roku Chopinowskiego. Gratulacje.

Waldemar Dąbrowski: - Dziękuję. To wielkie wyróżnienie, ale też ogromne zaskoczenie i dowód, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę.

- Minister Zdrojewski wyraził tym orderem zadowolenie z obchodów. Pan również jest zadowolony?

- Niezmiernie. Ciężko oswoić się Polakom z myślą, że coś się naprawdę udało, ale to był niezwykle udany rok dla polskiej kultury, promocji Polski i Chopina. Z całego świata napływają do nas gratulacje za jego organizację. Ostatnio dotarły do mnie wieści z Wielkiej Brytanii. Na jednym ze spotkań w gronie tamtejszych parlamentarzystów, dziennikarzy i ludzi kultury chwalono Polskę za odwagę w uczynieniu z projektu kulturalnego TAKIEGO, który ma wymiar polityczny i gospodarczy.

Patrz też: Janusz Korwin-Mikke: Im za opiekę trzeba płacić - jak płaci się gangsterom?

- Co nam zostanie po tym roku?

- Na pewno materialne świadectwo, że ten rok nie został zmarnowany. Przyświecało założenie, żeby uporządkować przestrzeń związaną z Chopinem. Mamy dzisiaj najwspanialsze muzeum biograficzne na świecie poświęcone naszemu najwybitniejszemu kompozytorowi. Wspaniałą siedzibę Narodowego Instytutu Chopina. Żelazowa Wola zyskała nową szatę, która uwalnia to miejsce pielgrzymowania muzyków i melomanów z całego świata od kaprysów pogody. Można tam jechać na cały dzień i wracać wielokrotnie. Nie brakuje niczego, co potrzebne jest nowoczesnemu turyście. Wspaniale odnowiony został również kościół w Grochowie - miejsce chrztu Chopina, ślubu jego rodziców i siostry.

- Chopin wielkim kompozytorem był. Pytanie tylko, czy zwykli Polacy poznali jego twórczość i chcą do niej wracać?

- Wkrótce przekonamy się, czy Polacy więcej słuchają muzyki Chopina i lepiej ją rozumieją. Jedno już wiemy na pewno - w 2004 roku tylko niespełna 10 proc. warszawiaków kojarzyło Chopina ze swoim miastem. Badania ostatnio przeprowadzone pokazują, że już 33 proc. mieszkańców stolicy wie, że Chopina ukształtowało to miasto, że Warszawę zabrał ze sobą na emigrację.

- Muzyka Chopina miała szansę wyjść poza stolicę i dotrzeć do mieszkańców mniejszych miast?

- W samej Polsce mieliśmy ponad 2500 wydarzeń związanych z Chopinem. W Radzyminie, skąd pochodzę, przez całą moją młodość nie było ani jednego koncertu chopinowskiego. Tym razem były trzy. A przecież takich Radzyminów są w Polsce setki i udało nam się do nich dotrzeć.

- Wykorzystaliśmy szansę, żeby Chopinem promować nasz kraj?

- Bez wątpienia. Rok Chopinowski odbił się na świecie szerokim echem. Powstało 39 komitetów honorowych. Najwybitniejsi ludzie naszego czasu pozostawili do dyspozycji Polski swój autorytet, swój prestiż. Dzięki nim udało się promować markę naszego kraju. Poza granicami Polski odbyło się ponad 3600 różnego rodzaju wydarzeń związanych z naszym kompozytorem. To liczba oszałamiająca. Pamiętajmy, że muzyka Chopina nie potrzebuje promocji. Jest ona wartością żywą, pulsującą we wszystkich kulturach świata od blisko 200 lat. Całe obchody polegały na kreowaniu wizerunku Polski widzianej poprzez pryzmat wzruszenia chopinowskiego. Pamiętajmy, że do Polski przybyło ponad 300 ekip medialnych, które nadały setki relacji do swoich krajów. Z tego się kształtuje pewien wizerunek, który będzie, mam nadzieję, dopełniony pracą - sprawnie poprowadzoną prezydencją w UE i EURO 2012. Mamy szczęście, że takie trzy wehikuły pomagające w budowaniu wizerunku współczesnej Polski zdarzyły nam się w tak krótkim czasie.

- Koniec Roku Chopinowskiego to koniec celebrowania Chopina?

- Wręcz przeciwnie. Rok 2010 trzeba traktować jako początek, a nie koniec czegokolwiek. Jest takie nagromadzenie energii, że byłoby grzechem nie wykorzystać tego mądrze.

- Obchody urodzin naszego kompozytora pokazały, że może być on inspiracją dla twórców tak odległych od muzyki klasycznej światów, jak muzyka popularna czy sztuka ulicy. Panu to nie przeszkadza?

- Fenomen Chopina wyraża się w tym, że jest on nieustannym źródłem inspiracji dla artystów wszystkich dyscyplin sztuki. Ważne jest to, że Chopin wyszedł poza kanon muzyki klasycznej, że jest częścią kultury i różnych subkultur. Zawsze w te sfery wnosi pewną szlachetność i geniusz, które są wpisane w jego muzykę. Nie mamy zasług, że urodził się nad Wisłą, ale skoro się urodził, to czerpmy z niego inspirację.

- Ostatnio głośno było o komiksie, który miał promować Rok Chopinowski w Niemczech. Pada w nim wiele niecenzuralnych słów i to do tego za publiczne pieniądze. Dla pana to skandal?

- Skandalem jest to, że media poświęciły temu nieproporcjonalnie dużo miejsca. Widziałem tę fałszywie zatroskaną minę dziennikarki telewizyjnej, która obawiała się, że nasza reputacja w Niemczech ucierpi. Niech zajrzy ona do komiksów niemieckich czy francuskich. Ten nasz jest łagodny jak baranek. Nie pochwalam jednak tego. To nie jest materia, którą chciałbym się karmić i ofiarowywać innym. Uważam to za rzecz niefortunną, ale zupełnie marginalną.

Waldemar Dąbrowski

Dyrektor Teatru Wielkiego w Warszawie