Rozmowa zaczęła się od tematu KPO. - W sierpniu mówił pan, że rząd ma plan B w przypadku, gdybyśmy nie mieli dostać środków z KPO. Może pora uruchomić ten plan? - zaczął Jacek Prusinowski.
- Myślę, że musi być oficjalna odpowiedź komisji, wówczas można zastanawiać się nad inną drogą. Musi być wniosek, musi być odpowiedź komisji, wtedy będzie jasne, w którym kierunku powinniśmy pójść. W tym momencie to jest przedwczesne - odpowiadał minister rozwoju. Dopytywany o to, czym jest wspomniany "plan B", polityków mówił dalej. - Wszyscy mają świadomość tego, że nasze relacje wtedy w ramach UE z Komisją Europejską pewnie by się pogorszyły, a w wielu sprawach współpracujemy, w wielu sprawach głos Polski jest zasadniczy, jak chociażby nakładane sankcje, podejście do Ukrainy, jak chociażby wspieranie uchodźców, tu narzucamy pewien rytm i myślę, że dobrze, by tak pozostało, bo Unia Europejska na tym po prostu korzysta. Ja bym nie wyprzedzał tego czasu - perorował minister.
- My bardzo mocno pracujemy, by nieprzekonanych, z którymi ma problem Komisja Europejska, by przekonywać, iść na kompromis, zachować solidarność, bo dzisiaj Putinowi zależy na jednym, żeby podzielić Unię Europejską. Żeby były różne podziały na północy, na południu, na wschód, na zachód, a wtedy UE będzie słabsza, będzie łatwiejsza do rozgrywania, nieskuteczna w sankcjach i tak dalej. Więc my będziemy trwali w tym i chcemy w UE oddziaływać, ale w sposób bardzo pozytywny - przekonywał Waldemar Buda.
Brak środków z KPO pozwoli wygrać wybory? Kontrowersyjna teza ministra
Jacek Prusinowski zapytał się ministra rozwoju o jego kontrowersyjne słowa, wedle których brak środków z UE będzie korzystny dla Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ pozwoli tej partii wygrać nadchodzące wybory. - To było sformułowanie wycięte z kontekstu. Ja absolutnie sądzę, że nikomu nie służy blokowanie tych środków i KE nie powinna tego robić. Natomiast widzieliśmy zachowanie przewodniczącej Ursuli von der Leyen w stosunku do tego, co się działo we Włoszech, czyli wyborów, czyli chęci wpływania na wybory. Proszę zobaczyć, jaki to skutek odniosło. Sugerowanie, że przyszły rząd prawicowy będzie nienajlepszy wobec Komisji doprowadziło do tego, że ona z kretesem wygrała, więc ja przestrzegam KE, by nie iść tą drogą - stwierdził Waldemar Buda.
Prowadzący pytał się także o widmo recesji, jakie wisi nad Polską. Czy brak pieniędzy z KPO doprowadzi do niej w 2023 roku? - Ja uważam, że nam grozi recesja nie z tego powodu, że my będziemy mieli te środki, czy nie. Cały pesymizm UE, wyniki, a w nim największego partnera handlowego, jakim są Niemcy, tutaj niepokoją. Oni przewidują, że w 2023 będą mieli -0,5 proc. PKB, recesja dość duża. W związku z tym to te relacje tutaj mogą się komplikować. Ja widzę te nastroje nas otaczające jako problem, a nie środki. Bo tych środków w rok nie wydamy, procesy inwestycyjne mogą być tylko rozpoczęte. Teraz mamy element inflacyjny, w związku z tym wychodzenie z dużymi środkami na rynek nie jest konieczne. To ma dużo większy wpływ w dłuższej perspektywie wydawania środków do 2026 roku - podsumował minister Waldemar Buda.