Walczak: PiS ludu słuchać nie chce

2017-02-04 6:00

Pamiętają to Państwo? "Nazywam się Szydło, Beata Szydło i będę słuchać ludzi" - tak mówiła obecna szefowa rządu, kiedy okazało się, że to ona będzie kandydatką partii Jarosława Kaczyńskiego na premiera. PiS uderzył w czułą strunę - poczucie Polaków, że elity polityczne przestały ich słuchać, bo zbyt zajęte są załatwianiem własnych interesów, by dbać o swoich wyborców. Doskonale wyczuł więc ducha epoki, która naznaczona jest głębokim kryzysem demokracji przedstawicielskiej. Przekonanie, że wybory niczego nie zmieniają, bo na koniec i tak klasa polityczna załatwia swoje geszefty kosztem ogółu społeczeństwa, jest dziś główną emocją, dzięki której do władzy dochodzą mniej lub bardziej populistyczni wichrzyciele niesieni obywatelskim gniewem. Jak to jednak z populistami bywa, szybko wchodzą oni w buty tych, których tak bardzo krytykowali.

Tomasz Walczak

i

Autor: Archiwum serwisu Tomasz Walczak

Nie inaczej jest z PiS. Sam bowiem stał się tą znienawidzoną elitą, która nie liczy się ze zdaniem nikogo, a już na pewno nie ze zdaniem obywateli, jeśli w grę wchodzi partykularny interes partyjny. Nikt z PiS nie zadał sobie bowiem trudu, żeby zapytać o zdanie warszawiaków i mieszkańców przylegających do stolicy gmin, czy życzą sobie połączenia ich miast i wsi w jedno megalopolis, które swoją wielkością prześcignie Nowy Jork i Londyn. Bo i po co konsultować się z ludźmi na temat zmian, które mogą wywrócić ich życie do góry nogami? Przecież w grę wchodzi rewizja okręgów wyborczych, która da szansę PiS zdobyć w końcu upragnioną władzę w Warszawie. A kiedy władza idzie po swoje, nie biorąc jeńców, rozmowy z obywatelami to zwykła strata czasu. Zwłaszcza że wybory samorządowe już za rok.

Tego typu arogancja i buta PiS sprawiają, że partia ta przyłącza się do grona grabarzy demokracji, choć przecież widziała się w roli jej zbawcy. Politycy PiS mogą, oczywiście, przekonywać, że ich ugrupowanie dzięki kolejnym programom społecznym dla zwykłych Polaków zrobiło więcej niż jakakolwiek inna partia w najnowszej historii. Jednocześnie jednak zachowuje się dokładnie tak samo jak cały krytykowany przez siebie establishment, który głosem ludu zainteresowany jest wyłącznie w okresie wyborczym. Między kolejnymi kampaniami "suweren" (ulubione ostatnio słowo PiS) ma siedzieć cicho i nie przeszkadzać.

Zobacz także: prof. Rafał Chwedoruk: PiS i tak nie wygra w Warszawie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki