"Super Express": - Proponowany przez PiS nowy ustrój Warszawy zakłada budowę wielkiej aglomeracji, w której każda gmina i dzielnica mają mieć po jednym radnym. Oznacza to, że tyle samo przedstawicieli będzie miała gmina licząca 10 tysięcy mieszkańców oraz liczący ponad 200 tysięcy Mokotów czy ponad 100 tysięcy Praga-Południe. Czy nie przeczy to zasadom demokracji i samorządności?
Rafał Chwedoruk: - Wprowadzenie tych zmian uważam za niekorzystne, ale samo w sobie sprzeczne z demokracją nie byłoby. Tego typu rozwiązania występują na całym świecie. Przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie mniejszość może wygrać wybory prezydenckie, bowiem liczą się głosy poszczególnych stanów. Jednak legitymacja wybranej w ten sposób władzy w Polsce byłaby podważana, a żadnej władzy to nie służy. Zmiany wprowadziłyby też chaos kompetencyjny.
- Gminy okołowarszawskie są bardziej konserwatywne niż sama stolica. Jej poszerzenie dawałoby szansę na wygraną PiS w wyborach prezydenta stolicy?
- Nie sądzę. Zwróćmy uwagę, że wielu liberalnie nastawionych warszawiaków wyprowadza się ze stolicy, buduje pod Warszawą domy. I widać to już także w preferencjach wyborczych, te różnice również pod Warszawą powoli się zacierają. Stąd poszerzenie Warszawy może dziś co najwyżej zmniejszyć przewagę opcji liberalnej, ale nie na tyle, by PiS mógł zwyciężyć w wyborach prezydenta stolicy. Takie coś możliwe byłoby wyłącznie w sytuacji szczególnej, jak w roku 2002, gdy mieszkańcy byli tak zniechęceni rządami Pawła Piskorskiego, że tłumnie poparli Lecha Kaczyńskiego.
- Afera warszawska, kolejne zatrzymania w tej sprawie, nie będzie takim wstrząsem?
- Nie. Ludzie, których dotknęły krzywdy związane z dziką reprywatyzacją, i tak są wyborcami PiS bądź lewicy. Mieszkających w zamkniętych osiedlach i na bogatych przedmieściach wyborców liberalnych nie poruszyły kolejne tragedie i eksmisje na bruk, zabójstwo Jolanty Brzeskiej, trudno by poruszyły ich działania CBA i zatrzymania kolejnych podejrzanych.
- No dobrze, to skoro nie ma szans na przejęcie władzy w stolicy, to po co PiS-owi to zamieszanie ze zmianami okręgów i poszerzaniem Warszawy?
- Wydaje się, że to wstęp do zmian granic województw, wydzielenia województwa stołecznego, obejmującego Warszawę i okolicę oraz Mazowsza. Politycznie dałby rzeczywiście szansę na przejęcie realnej władzy w sejmiku największego województwa, czyli Mazowsza. W kolejce są kolejne pomysły, jak przywrócenie województwa częstochowskiego i środkowopomorskiego. Częstochowa została chyba najbardziej pokrzywdzona przy reformie z 1998 roku, nastąpiła tam degradacja, a częstochowianie są największymi pesymistami wśród mieszkańców miast powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Niewiele lepiej jest w województwie środkowopomorskim, czyli dawnym koszalińskim. PiS proponując przywracanie dawnych województw, odwołuje się do tych wyborców, którzy nie chcieliby w pełni powrotu do PRL, ale tęsknią za pewnymi rozwiązaniami z tamtego okresu, jak ośmioletnia podstawówka czy czas, gdy ich miejscowość była miastem wojewódzkim.
Zobacz: Zbigniew Ziobro w WIĘC JAK: Państwo powinno przejmować majątki przestępców