Niemal rok temu IPN udostępnił dokumenty z lat 70., w których znajdowało się m.in. zobowiązanie do współpracy z komunistycznym aparatem. Owo zobowiązanie było podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Wałęsa zapierał się, że akta są podrobione. Historycy wskazywali na potrzebę porównania jego podpisu sprzed 40 lat z obecnym. Okazuje się, że Wałęsa nie współpracuje z grafologami. - IPN oczekiwał, że prezydent złoży kilka wersji swoich autografów i napisze jeszcze fragmenty zadanych tekstów. To upokarzające dla byłej głowy państwa, dlatego też odmówiliśmy - tłumaczył adwokat Wałęsy, Jan Widacki, w rozmowie z Onetem. - W latach 70. Wałęsa był prostym robotnikiem. Pisał niewiele, więc popełniał błędy ortograficzne, a charakter pisma miał mniej wyrobiony. Jako prezydent i współcześnie więcej czyta i pisze.
Obecnie śledczy szukają dokumentów, na których widnieje podpis byłego prezydenta w różnych trójmiejskich instytucjach, między innymi w gdańskim urzędzie miasta. - Nie jestem zdziwiony, że pan Wałęsa nie chce udostępnić IPN swojego podpisu. Ostatnio nie chciał nawet podpisać się pod protokołem ze swoich zeznań w sprawie, w której występował jako pokrzywdzony. To każe myśleć, że jednak ma coś do ukrycia - komentuje nam Krzysztof Wyszkowski (69 l.) z kolegium IPN.
Zobacz: Lech Wałęsa POCHWALIŁ się zdjęciem ze znaną aktorką [ZOBACZ]