Czy też szef CBA Mariusz Kamiński to chłopaczek na posyłki Prawa i Sprawiedliwości, który miał jedno zadanie: pozbawić rząd "platformersów" władzy? Z tymi pytaniami wsiadałem wczoraj do taksówki. Kierowca, co rzadkie w tym fachu, wcale nie dał mi prostych odpowiedzi. - Wie pan, każdy, jak dostaje się do władzy, to kombinuje. Wie pan, rączki do siebie. Teraz po tej aferze to chyba już nie głosowałbym na tych z Platformy, ale na Kaczyńskich też nie, bo oni tacy kłótliwi i ciągle ta nienawiść na ich twarzach. Panie - uświadamiał mnie - Nie ma na kogo głosować. No, ale jeszcze się zobaczy - zakończył.
Jeżeli tak mówi warszawski taksówkarz, to znaczy, że tak myślą Polacy. Zniszczony wizerunek PiS i Kaczyńskich nie wypięknieje gwałtownie z powodu klęski PO. Platforma biegła w sztuce pijarowskiego uwodzenia nie nauczyła jednak swoich wysoko postawionych funkcjonariuszy, że elementarna uczciwość ma dla Polaków także pewne znaczenie. Jak teraz rozwijać się będzie sytuacja na polskiej scenie politycznej, po zdymisjonowaniu Schetyny, Czumy, Szejnfelda, Grasia, Nowaka i Grupińskiego? Taksówkarz zalecił obserwowanie i powstrzymanie się jeszcze z oceną. Jeszcze się zobaczy...