Andrzej Stankiewicz: Wałbrzych - punkt dla Tuska

2011-02-21 3:00

O co chodzi w tzw. aferze wałbrzyskiej? Wyjaśnia publicysta Andrzej Stankiewicz

"Super Express": - Jak pan ocenia ruch, jakiego dokonały władze Platformy Dolnego Śląska wobec wałbrzyskich struktur?

Andrzej Stankiewicz: - Platforma wróciła do chwytów z czasu afery hazardowej. Gdy wówczas podejrzenia ciążyły tylko na kilku politykach, premier usunął z rządu więcej osób - poza Drzewieckim także Schetynę, Czumę, Nowaka. Nie wiedział dokładnie, kto jeszcze jest zaangażowany w aferę i co więcej może ich obciążać. Zdecydował się pokazać daleko idący radykalizm bo wiedział, że to się podoba opinii publicznej. Podobny mechanizm zastosowano teraz w Wałbrzychu. Platforma nie wie np. tego, czy w sprawę kupowania głosów jest czy nie jest zaangażowany prezydent Wałbrzycha. Rozwiązanie struktur to odcięcie się od wszystkich elementów, które wyjdą na światło dzienne. Tusk wie, że gdyby się zawahał lub robił jakieś uniki w tej sprawie, opinia publiczna by to źle przyjęła. A tak to struktury będą teraz po cichu stopniowo odbudowywane.

- Po rozwiązaniu struktur świętokrzyskich PiS przyszedł czas na struktury Platformy. Czy można te fakty jakoś łączyć?

- To są pewne gry wewnątrzpartyjne. W przypadku PiS, gdy doszło do rozwiązania struktur na Pomorzu, mieliśmy konflikt między Jackiem Kurskim a Hanną Foltyn-Kubicką. Natomiast sprawa z Wałbrzycha jest elementem sporu między Tuskiem a Schetyną.

- Co o tym świadczy?

- Wałbrzych leży na Dolnym Śląsku, a więc w regionie, którym wiele lat kierował Schetyna. Senator Ludwiczuk prowadził kampanię Platformy w Wałbrzychu i należał bez dwóch zdań do ludzi Schetyny. Senatora zawieszono, a samego Schetynę zmuszono potem do rezygnacji ze stanowiska szefa regionu. Jego miejsce zajął Jacek Protasiewicz, któremu zdecydowanie jest bliżej do premiera. W 2005 roku to on prowadził długi czas kampanię wyborczą Tuska i kiedy zaczęła przynosić sukcesy, Schetyna odsunął Protasiewicza i sam nią pokierował. Między nimi na pewno nie ma chemii. Cała sprawa rozwiązania struktur w Wałbrzychu to ewidentnie uderzenie Tuska w Schetynę i zdecydowanie punkt dla premiera.

- Premierowi znów wrócił słynny szósty zmysł - wyczucie społecznych oczekiwań?

- Platforma rzeczywiście ma teraz pikującą tendencję w sondażach. Jakieś głupie wypowiedzi posłanki Muchy czy posła Węgrzyna sprawiają, że musi uważać bardziej niż wcześniej. W sprawie OFE, kolei, raportu MAK ten zmysł go całkowicie zawiódł. Teraz wrócił. Premier upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu - być może odbije się trochę w sondażach, a zarazem osłabił Schetynę. Mam jednak wrażenie, że dziś chodzi mu przede wszystkim o to drugie. Bardziej niż problemami kraju woli zajmować się sprawami wewnątrzpartyjnymi i wojną ze Schetyną. Chce sobie podporządkować Platformę przed wyborami.

Andrzej Stankiewicz

Publicysta tygodnika "Newsweek"