Przypomnijmy: Jerzy Buzek był w latach w latach 2009–2012 przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, wcześniej – jako pierwszy premier po 1989 r. rządził przez całą kadencję (1998-2001). W niedzielę jednak wydawało się, że po raz pierwszy ktoś go pokona. Przez jakiś czas „jedynka” PiS Jadwiga Wiśniewska miała o kilka tysięcy większe poparcie od Jerzego Buzka. Rano straciła prowadzenie i wszystko wskazuje, że b. premier dalej jest mistrzem w zdobywaniu głosów do Parlamentu Europejskiego. 79-letni niedługo (będzie świętował urodziny 3 lipca) nie prowadził tak dynamicznej i wszechobecnej kampanii, jak np. jego konkurenci z pierwszych trzech miejsc na liście PiS (Jadwiga Wiśniewska, Grzegorz Tobiszowski i Izabela Kloc).
B. premier ma na tyle dużą w Śląskiem, że ograniczył się do pijarowskich akcji w stylu porządkowania świata lub promowania roślin pochłaniających toksyny zawarte w smogu. Dodać trzeba, że Buzek jest współtwórcą Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W tym roku otwierał jego obrady i był moderatorem inauguracyjnej sesji. Gdyby nie to, że lepszy wynik osiągnęła od b. pana premiera osiągnęła w Małopolsce b. pani premier, to Jerzy Buzek byłby mistrzem Polski w liczbie zebranych głosów. Musiał jednak oddać pierwszeństwo Beacie Szydło. W sumie jednak być wicemistrzem Polski, to też niezły wynik.