PRAWDZIWY CEL WIZYTY W WASZYNGTONIE
Kwestia bezpieczeństwa w Europie, w cieniu rosyjskiej napaści na Ukrainę, to od ponad 2 lat najważniejszy obecnie temat na kontynencie. NATO -jest dla Polski gwarantem, że rosyjska agresja – nie rozszerzy się na terytorium naszego kraju. O możliwość tej ekspansji – był pytany premier Donald Tusk.
-Polska nie jest bezpośrednio zagrożona, zdarzają się jednak incydenty, szczególnie w powietrzu. Nie ulega wątpliwości, że Rosja w najbliższej przyszłości nie będzie pokojowo nastawiona do Zachodu, do NATO, a w szczególności do Wschodniej Flanki NATO, w tym do Polski. Ale wydaje się ciągle bardzo mało prawdopodobne, by Rosja zdecydowała się na otwarty konflikt z NATO. Kiedy to stanie się bardziej prawdopodobne? Kiedy NATO przestanie praktycznie funkcjonować.
Premier jasno zadeklarował również jaki jest cel jego wizyty w Waszyngtonie. - Ta dzisiejsza wizyta tutaj z prezydentem Dudą, przecież nie ma związku z rocznicą. To sytuacja w regionie, sytuacja wojenna dla niektórych państw, a przedwojenna dla całego świata, jest powodem tej wizyty i o tym będę chciał rozmawiać z prezydentem Joe Bidenem. -zadeklarował szef rządu.
Tusk podkreślał, że pomimo trwającego ostrego konfliktu politycznego w Polsce, kwestia bezpieczeństwa narodowego, a także solidarności w ramach NATO, jest rzeczą "świętą".
KUBEŁ ZIMNEJ WODY DLA ANDRZEJA DUDY
Szef polskiego rządu komentował także pomysł prezydenta Andrzeja Dudy, aby zwiększyć do 3 procent PKB wydatki na obronność w państwach sojuszniczych NATO. - Ja jednak skłaniałbym się ku temu, czy nie lepiej byłoby zobowiązać naszych partnerów, żeby wywiązali się z tych 2 procent i szczerze powiedziawszy, gdyby wszyscy wywiązali się z tych 2 procent w NATO, to mielibyśmy więcej pieniędzy na obronność, niż jest na całym świecie do zakupu broni na całym świecie. Ja uprzedzałem pana prezydenta, że nie będzie entuzjastycznej odpowiedzi na tego typu propozycje.
EUROPEJSKA POTĘGA MILITARNA
Premier podkreślił także, że dziś to Europa musi się przebudzić i samodzielnie dbać o swoje bezpieczeństwo, zamiast liczyć na ratunek ze strony Stanów Zjednoczonych.
-Dzisiaj przedmiotem debaty w Europie i Stanach jest sytuacja za kilka miesięcy, która ma bezpośredni związek z wyborami w Stanach Zjednoczonych. Musimy oswoić się z tym, że okres geopolitycznego dzieciństwa jest za nami. Oczekiwania Amerykanów wobec Europy, będą coraz większe. Moim zdaniem, żeby skutecznie odstraszyć Putina, Europa musi uwierzyć, że może przekształcić swoją potęgę gospodarczą, finansową i ludnościową w potęgę militarną. Jeśli Europa będzie taką potęgą jak jest gospodarczo, finansowo, technologicznie, kulturowo – to nikt na świecie nie zdecyduje się na agresywne kroki wobec Europy.- mówił Donald Tusk.
ANII ZŁOTÓWKI NA POMOC UKRAINIE
Premier skomentował kwestię nadchodzących za kilka miesięcy w Stanach wyborów prezydenckich: -My będziemy pracować z każdym.
Szef polskiego rządu odniósł się także do słów byłego amerykańskiego przywódcy, który stwierdził, że – gdyby wygrał nadchodzące wybory w USA – nie przeznaczyłby ani złotówki z budżetu na pomoc Ukrainie: -Długie lata pracowałem z Donaldem Trumpem, jako szef Rady Europejskiej i jedno wiem na pewno – nawet jeśli to co mówi jest szokujące to należy jego słowa traktować serio.
DONALD TUSK NIE CHCE ROZMAWIAĆ Z PAPIEŻEM FRANCISZKIEM
Premier był również pytany o słowa papieża Franciszka, który niedawno – wezwał do podniesienia "białej flagi", co zostało wprost zinterpretowanie, jako nakłanianie Ukrainy do kapitulacji przed Rosją i wywołało międzynarodowy skandal: -Miałem okazję kilkukrotnie spotkać się z papieżem Franciszkiem. Był wtedy w dużo lepszej intelektualnie i etycznie dyspozycji, niż dzisiaj. Ja bym dzisiaj wolał nie rozmawiać z papieżem Franciszkiem o geopolityce, bo za każdym razem jak się słyszy w ostatnim czasie papieża mówiącego o Ukrainie i o Rosji, to chciałoby się zatkać uszy.
TUSK PRZYZNAJE CO MYŚLI O ABORCJI
Szef polskiego rządu skomentował również toczącą się w Polsce polityczną awanturę o kwestię liberalizacji prawa aborcyjnego: - Mam zdecydowanie zdanie o prawie kobiet do aborcji, o decydowaniu o swoim zdrowiu, ciele i przyszłości, i zdania nie zmienię. Ja nie zrezygnuję. To co jest w mocy rządu – zrobimy. Przedstawiliśmy w Sejmie projekt, będziemy walczyć o możliwość legalnej, bezpiecznej aborcji do 12-nastego tygodnia. Czy zdobędziemy większość parlamentarną? Nie wiem. Ja wiem, że to ja zawsze za wszystko odpowiadam, nawet jeżeli faktyczną odpowiedzialność ponoszą inne osoby, to "wina Tuska" już mnie do tego przyzwyczaiła. Ja nie będę apelować o cierpliwość i spokój, bo ja też już ich nie mam. Będę robił wszystko, żeby pan Kosiniak i Hołownia nie przeszkadzali w tym procesie. - podsumował polski premier.