"Super Express": - Czy komunizmowi, konstruowanemu w katedrach europejskich uniwersytetów i adresowanemu do klasy robotniczej, bliżej jest do twórczego rozwinięcia naszej cywilizacji czy do jej zaprzeczenia?
Prof. Richard Pipes: - Marksizm to ideologia o zachodnioeuropejskich korzeniach, wywodzących się z Niemiec i Francji. Jednak w Europie Zachodniej nigdy nie zdołał dominować i ewoluował w kierunku socjaldemokracji. Komunizm, w postaci znanej nam z historycznej praktyki, powstał za sprawą przeniesienia idei socjalizmu do Rosji. Kraju, w którym nigdy nie było demokracji. Później ten system przyjmował się w innych państwach nieznających tradycji demokratycznej. Tak poznaliśmy jego przerażające koreańskie i kambodżańskie oblicze.
- Przecież w Niemczech lat dwudziestych komuniści rywalizowali z socjaldemokratami i narodowymi socjalistami...
- Ale nie wygrali.
- Przyczynili się do tego Polacy, którzy pod Warszawą pokonali zmierzających im z pomocą towarzyszy z Rosji. A gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej?
- Mimo że tradycja autorytarna w Niemczech jest bardzo silna, nie sądzę, żeby niemiecki komunizm był podobny do tego, który powstał w Rosji.
- A jednak komunizm w NRD niewiele się różnił od sowieckich wzorców...
- No właśnie, bo nie był spontaniczny i wewnętrzny, lecz narzucony przez obce państwo. Tak samo było w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
- Zachodni komuniści zarzucali Leninowi, że "zrusyfikował marksizm". Przywódca prawego skrzydła w II międzynarodówce, Eduard Bernstein, strategię ruchu robotniczego widział w pokojowych i ewolucyjnych reformach usuwających niesprawiedliwości społeczne. Hiszpański komunista Santiago Carrillo w 1977 r. w pracy "Eurokomunizm i państwo" uznał, że demokracja parlamentarna i pluralizm polityczny bardziej odpowiadają mentalności zachodnioeuropejskiej niż mieszanka marksizmu z leninizmem...
- Marks na pewno nie poparłby tego, co miało miejsce w Rosji. W Europie na komunizm nie było miejsca, bo społeczne oczekiwania zaspokajała socjaldemokracja.
- Jednak republikańska Hiszpania - w której komuniści mieli znaczne wpływy - podobnie jak Hiszpania frankistowska nie gardziła okrucieństwem...
- Gdyby republikanie wygrali, ich system rozwinąłby się w innym kierunku niż sowiecki. Na początku okrutny, później by ewoluował. Rewolucja francuska również zaczęła się brutalnie, ale w zachodnim systemie życie człowieka jest zbyt cenne i świadomość jego wartości wyhamowywała radykalizm. W Rosji zabrakło takiego hamulca.
- Gmach komunizmu budowano na kościach 100 mln ludzi. Jak to możliwe, że na Zachodzie, o którym powiedział pan tyle ciepłych słów, istnieje powszechne przekonanie, że w XX wieku był tylko jeden antyludzki totalitaryzm: niemiecki nazizm?
- Dlatego, że komuniści odwołują się do ideałów zachodnich. Sprawiedliwość, równość - to brzmi dumnie. Niemcy pod rządami Hitlera odrzucili te hasła. Tymczasem różnica jest niewielka. Hitler w rozmowach z przyjaciółmi mówił, że po zwycięstwie uczyni Stalina swoim gauleiterem w Rosji. Bardzo wysoko go cenił.
- Gdy większość wysiłku zbrojnego w walce z III Rzeszą ponosił Związek Sowiecki, świat zachodni - szukający ratunku przed Hitlerem - mógł widzieć w Stalinie dobrego wujaszka Joe. Ale jak to możliwe w erze informatyzacji?
- Może pana rozczaruję, ale... nie potrafię tego zrozumieć. Tak jak wielu rosyjskich historyków pracujących w Stanach Zjednoczonych, którzy przecież doskonale wiedzą, jak wyglądał komunizm i do czego doprowadził ich kraj, ale mimo to uważają mnie za wroga Rosji przez to, że krytykuję ten system.
- Czy w dzisiejszej Rosji komunizm jest wciąż żywy?
- Tu nawet nie chodzi o komunizm, ale o mentalność. O to, że wielu Rosjan uważa, że wolność nie jest ważna. Takim ludziom łatwo jest tęsknić za Stalinem.
- Społeczeństwo rosyjskie jest coraz bardziej zamożne. Czy konsumpcjonizm może stanowić okrężną drogę do demokracji na wzór europejski?
- Istnieje taka szansa. Z wielkim zaskoczeniem przyjąłem wygłoszone kilka dni temu bardzo ostre słowa Miedwiediewa odnośnie stalinowskiego reżimu.
- Prezydent Rosji powiedział: "Ważne jest niedopuszczenie do tego, aby pod pretekstem przywracania sprawiedliwości historycznej usprawiedliwiani byli ci, którzy unicestwiali własny naród". Zaś w państwowej telewizji można było oglądać wysokobudżetowy i ogromnie popularny serial o wojnie domowej, w którym "biali" są uosobieniem cnót, zaś "czerwoni" - brutalną, prymitywną siłą, której zwycięstwo oznacza jedno: koniec Rosji...
- Zauważam w Rosji tendencję do rozliczenia się z własną przeszłością. Ale ze względu na mentalność Rosjan ukształtowaną przez tradycję despotyzmu - jest to proces napotykający na opór.
Prof. Richard Pipes
Amerykański historyk, sowietolog, specjalista historii Rosji, doradca prezydenta Reagana ds. Rosji i Europy Środkowej