Cezary Michalski: W Platformie przynajmniej jest co krytykować

2010-06-29 21:37

Debata "Super Expressu" prezentująca kształt prezydentury Bronisława Komorowskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego i ich poglądy na najważniejsze kwestie. Dziś: ŚWIATOPOGLĄD

"Super Express": - Wyborcy o lewicowych i liberalnych poglądach mają w tych wyborach twardy orzech do zgryzienia…

Cezary Michalski: - Z danych wynika, że duża część elektoratu Napieralskiego to wyborcy Platformy z 2007 roku. Zazwyczaj ludzie młodsi, wyżej wykształceni i z większych miast, których "wychował" podział sceny politycznej na PO i PiS. I po tym podziale na pewno oczekiwali od PO pewnego liberalizmu światopoglądowego. Głos na Napieralskiego był głosem protestu wobec zbyt konserwatywnie sformatowanych głównych kandydatów. Tych ludzi denerwował wybór między kandydatem konserwatywnym i konserwatywno-liberalnym.

- PO sama się na to zdecydowała. Mogła wystawić innego kandydata. Każdy wiedział, że Komorowski jest mniej liberalny od Tuska…

- Wybór był częściowo losowy, częściowo polityczny. W warunkach sprzed tragedii smoleńskiej Komorowski wystarczył na walkę z Lechem Kaczyńskim. Los dał jednak wyborcom PO kandydata kilka razy słabszego od Donalda Tuska, zaś wyborcom PiS kilka razy mocniejszego od zmarłego prezydenta.

- Co ma zatem do zaoferowania światopogląd konserwatywnego liberała w starciu z konserwatystą? To muszą być jakieś niuanse…

- To są jednak różni kandydaci. Symbolem, bo na pewno nie konkretem, przez który przekazują informacje o różnicach, jest np. in vitro. W debacie Kaczyński zakończył swoją opinię na ten temat stanowczym stwierdzeniem "jestem katolikiem". Przepraszam za obcesowość, ale to, że jest katolikiem, to jego problem, a nie odpowiedź na pytanie. Z sytuacji, w której wybieramy świeckiego polityka w świeckim państwie lepiej wybrnął Komorowski. Choć też jest katolikiem, ojcem pięciorga dzieci itd. Katolik może nie akceptować in vitro, ale nie powinien narzucać swojego punktu widzenia innym. To, że Komorowski jest także konserwatystą, powoduje, że wysiłek sztabu wyborczego skierowany jest na przekonanie, że jest on przede wszystkim kandydatem Platformy.

- Czy wyborcy nie mogą mieć obaw o to, że po wyborach Komorowski wyrwie się spod kurateli Tuska i wróci do konserwatywnych korzeni?

- Oczywiście Tusk jest o wiele bardziej liberalny. Ale mówiąc skrótem - Komorowski też nigdy nie był nawet w pobliżu ZChN. Unia Wolności, umiarkowane skrzydło AWS niespieszące do intronizacji Chrystusa na króla Polski. Później PO i to od początku ta jej część, która była niechętna PiS. Jako jedyny w PO głosował przeciwko rozwiązaniu WSI. To był konserwatywny liberał i nie musiał się przefarbować na tę kampanię. Co prawda, kiedy pokazał się na kongresie kobiet, to nie wypadł najlepiej. Nie czuje pomysłów emancypacyjnych, parytetów. Projekt PO zakłada jednak parytet 35 proc., a gdyby np. ze względów koalicyjnych pojawił się projekt 50 proc., to też zapewne to podpisze, jeżeli uzyska to poparcie Platformy. Komorowski nie brał też udziału w jakichkolwiek rozłamach jako lider. Nawet narzekano, że brakuje mu takiego instynktu zabójcy. Stąd elektorat PO może mieć dużą dozę pewności, że pozostanie lojalny.

- Pojawia się jednak pytanie, wobec której Platformy Komorowski ma być lojalny. W 2005 roku PO przekonywała, że jest lepszym PiS. W wielu sprawach, choćby lustracji, była nawet bardziej radykalna. W 2007 była już anty-PiS-em. Obecnie PiS upodabnia się do Platformy. Wyborcy mają prawo być podejrzliwi.

- Sam Komorowski aż tak się nie zmienia, jest w tym elementem najbardziej stabilnym. A co do podejrzliwości - nie jest przypadkiem, że przy wszystkich zastrzeżeniach Komorowskiego byli w stanie poprzeć tacy ludzie jak Magdalena Środa czy bardzo radykalna feministka Agnieszka Graff. Podkreślają one, że o ile można mieć zastrzeżenia do liberalnych propozycji u Komorowskiego, to u Kaczyńskiego nie ma nawet do czego mieć zastrzeżeń.

Cezary Michalski

Publicysta "Krytyki Politycznej"