Żakowski: W PiS jest wielu niezrównoważonych

2010-07-26 14:42

W sobotę Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości wybrała nowe kierownictwo partii. Wydarzenie to komentuje publicysta, Jacek Żakowski. Jego zdaniem w partii PiS zgromadziło się wiele osób niezrównoważonych, politycznie paranoicznych. Kaczyński nie potrafi opanowywać emocji, a duża liczba polityków PiS postanowiła w sposób bezwzględny zbijać kapitał polityczny na tragedii smoleńskiej.

"Super Express": - Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości wybrała kierownictwo partii. Czy to powrót do starego czy, paradoksalnie, poprzez znane i sprawdzone - dokonanie tak naprawdę nowego otwarcia?

Jacek Żakowski: - O nowym otwarciu nie może być mowy. Adam Lipiński, Zbigniew Ziobro, Joachim Brudziński - to są osoby mocno używane. W dodatku bardzo wyraziste - bardzo pisowskie. Żadnych nowości nie ma. Bo przecież to wiemy już od momentu zakończenia wyborów - że Jarosław Kaczyński nie potrafi opanowywać emocji, a duża liczba polityków Prawa i Sprawiedliwości postanowiła w sposób bezwzględny zbijać kapitał polityczny na tragedii smoleńskiej.

- Co to będzie oznaczać dla sceny politycznej?

- Niewiele. Bo PiS jest partią schodzącą z tej sceny. Tego typu polityka, jaką teraz wybrał Jarosław Kaczyński, nie ma przyszłości - nie daje szansy na odgrywanie kluczowej roli. Z tego powodu PiS może zacząć pękać. Bo w szeregach tej partii jest spora grupa polityków, którzy chcą uprawiać politykę rzeczywistą, czyli taką, dzięki której można rządzić czy współrządzić.

- Gdyby kampania wyborcza potrwała dłużej, to prezydentem elektem może byłby dziś Jarosław Kaczyński. Nie docenia pan go...

- Dlaczego tak mogło się stać? Bo udawał polityka racjonalnego i umiarkowanego. Na taką prawicę, jaką pokazywał w kampanii prezydenckiej, w Polsce jest miejsce. Ale teraz jego elektorat będzie topniał, bo tak dużego elektoratu radykalnego w Polsce po prostu nie ma. Spójrzmy na prawicę w stylu LPR - a w tym kierunku poszedł prezes - ona przecież ma minimalne poparcie.

- Dlaczego wybrał taką strategię, zamiast trwać w tym, co zapewnia głosy?

- Stoją za tym dwie sprawy. Po pierwsze, powód osobisty. Jarosław Kaczyński za wszelką cenę chce ochronić pamięć o swoim bracie. Za wszelką cenę to znaczy, że nawet wynosząc do szczytów władzy wampirów, do których zresztą Lech Kaczyński miał bardzo sceptyczny stosunek. Tymi wampirami są Macierewicz czy Ziobro.

- Przypominam, że Antoni Macierewicz nie jest we władzach partii.

- Ale odpowiada za pierwszy front - został przewodniczącym zorganizowanego przez polityków PiS zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy samolotu. Prezes PiS bardzo się boi, że wyniki śledztwa będą wskazywały na poważną współodpowiedzialność prezydenta za tragedię smoleńską. Zrobi więc wszystko, żeby ten wizerunek odsunąć, zakryć czymś.

- A druga sprawa?

- W jego partii zgromadziło się wiele osób niezrównoważonych, politycznie paranoicznych.

- PiS, jak i Platforma, jest partią wodzowską...

- Jarosław Kaczyński nad tym nie zapanuje. Dlaczego miałoby mu się to udać, skoro on nigdy nie potrafił zapanować nad Macierewiczem? Nurt ultraradykalny wymknął mu się spod kontroli. I to jest początkiem końca potęgi partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"