Kupił dużo. Zapłacił i wrócił, bo uznał, że to okazja i kupi jeszcze parę prezentów. Wtedy zatrzymał go ochroniarz w sklepie, wylegitymował i zażądał, żeby... przez miesiąc nie wchodził do tego sklepu i nic nie kupował.
Oczywiście nie uwierzyłem w opowieść znajomego. - Stary, co ty mi tu opowiadasz. To jakaś kompletna bzdura. Tym zgniłym kapitalistom nie chodzi o to, żeby sprawiedliwie rozdzielać swoje ciuchy, tylko żeby ich jak najwięcej sprzedać, bo mają z każdej skarpetki zysk. A Niemcy to nie jest naród praktyczny, oni lubią mieć zysk - powiedziałem. - To dam ci świadka i wyślę zaraz zdjęcie ze sklepu, że nie wolno robić zakupów - i dał świadka i zdjęcie wysłał. Ze zdjęcia, na którym jest nazwa znanej także w Polsce sieci sklepów, wynika, że rzeczywiście nie można zrobić wielkich zakupów ("większych niż dla jednego gospodarstwa" - ciekawe, jak oni to liczą), bo można zostać wyrzuconym ze sklepu z zakazem powrotu. Nic z tego nie rozumiem, ale ostrzegam wszystkich przed dużymi zakupami u Niemców. "Super Express" będzie wyjaśniał tę sprawę.