Choć chorowity Lech Wałęsa jest w grupie ryzyka, jeśli chodzi o szalejącą epidemię koronawirusa, nic sobie z tego nie robi! Były prezydent drugą niedzielę z rzędu modlił się w kościele, mimo że jego syn prosi, by jednak zdrowaśki odmawiał w domu! - Apeluję do ojca, żeby modlił się w domu. Chodząc do kościoła stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla wnuczka, czy innych w rodzinie – mówił nam Jarosław Wałęsa.
Tymczasem były prezydent miał w międzyczasie wiele zaplanowanych wykładów, ale przez szalejącą chińską zarazę, musiał zostać w Polsce. Mimo tego, jest optymistą. I daje rady emerytom na ten trudny czas. - Nie można się poddawać, trzeba walczyć! Ja na przykład nie zwracam uwagi na koronawirusa, pracuję i koniec. Nie wzmacniam żadnej odporności, bo po co? W tym wieku? Mam 77 lat... Trzeba na coś umrzeć, ale wolałbym umrzeć na placu boju a nie na koronawirusa – mówi nam. I zaznacza: - Lubię walczyć z kłopotami, problemami, a więc radzę tak: nie wolno się poddawać, do przodu, do roboty! - wykłada kawę na ławę Lech Wałęsa.