Jak wynika z danych GUS, w ostatnim roku mieliśmy do czynienia z olbrzymim wzrostem cen, szczególnie żywności. I tak warzywa średnio podrożały o 32,4 proc. (choć ziemniaki, czy kapusta znacznie bardziej), cukier - 28,4 proc., a wieprzowina 12,4 proc. - Dziś zabrałam z domu sto złotych i prawie nic nie kupiłam – narzeka pani Lucyna (86 l.), emerytka z Siedlec (woj. mazowieckie). - To, co dzieje się w sklepach przekracza ludzkie pojęcie. Ceny szaleją, a w portfelach nie przybywa. Każdego dnia za podstawowe artykuły płacimy coraz drożej. Nie można odłożyć na nic. Gdyby nie trzynastka nie miałabym węgla. To jeszcze nie koniec podwyżek w sklepach. Przewiduję, że ceny będą coraz większe. – wtóruje jej pani Krystyna (73 l.), również emerytka.
ZOBACZ TEŻ: Kupujemy drożej i gorzej! Wielki sondaż „Super Expressu”
Tymczasem hipermarkety szykują się na nową daninę, czyli tzw. podatek handlowy w wysokości nawet 1,4 proc. od obrotu sklepu. „Podatek spowoduje wzrost cen, gdyż pracując na bardzo niskich marżach firmy handlowe nie udźwigną tej daniny” - ostrzegała jakiś czas temu Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji.
- Nie mam wątpliwości, ze wprowadzenie tego podatku odbije się na konsumentach. Wzrost kosztów pracy oraz podwyżki cen energii już powodują, że te ceny rosną. Jeśli dodamy do tego kolejny element, należy się spodziewać, że choć w części zostanie on przerzucony na klientów – analizuje Marek Zuber (47 l.), ekonomista.
ZOBACZ TEŻ: Podatek handlowy wraca do Polski! Trybunał UE wydał ważny wyrok
Lucyna Celińska (86 l.) emerytka z Siedlec
– Przez drożynę w sklepach nie daje się żyć. Ceny idą w górę z dnia na dzień. Dziś zabrałam z domu sto złotych i prawie nic nie kupiłam, a wydałam wszystko. Jeszcze dwa lata temu za stówę miałam dwie pełne siatki. Idzie ku gorszemu i według mnie będzie coraz drożej.