Samolot z Morawieckim miał wystartować z Karlowych Warów (gdzie nasz premier wraz z premierem Czech, Andrejem Babiszem gościł na słynnym festiwalu filmowym) ok. godziny 17. Tymczasem w trakcie procedury startowania postanowiono ją przerwać (po tym jak kapitan poinformował, że samolot ma usterkę techniczną, która wymaga sprawdzenia całej maszyny), po czym wszyscy pasażerowie opuścili pokład i czekali w terminalu na dalsze decyzje. Początkowo pojawiały się informacje, że możliwe jest podstawienie innego samolotu. Przed godz. 19:00 kapitan podjął decyzję, że lot do Polski może się odbyć tą samą maszyną.
Rzecznik PO, Jan Grabiec po usłyszeniu o tym zdarzeniu napisał na swoim TT: - Wraca tupolewizm. Ciągłe wypadki rządowych limuzyn, a teraz usterka samolotu z premierem na pokładzie to igranie z nieszczęściem. Wymiana kadr i lekceważenie procedur ma zawsze prędzej czy później dramatyczne skutki.