„Super Express”: – Przegłosowaliście ustawę, dzięki której obowiązek składania oświadczeń majątkowych spoczywać będzie nie tylko na politykach, ale też na ich rodzinach. Dlaczego?
Tadeusz Cymański: – To pokłosie powszechnego oczekiwania większej transparentności w życiu publicznym. Dziś wygląda to tak, że polityk zajmujący ważne stanowisko publiczne, musi składać oświadczenie majątkowe. Jednak jego rodzina nie musi tego robić. I dojść może do sytuacji, w której poseł ma niewielki majątek, a środki uzyskane na przykład z łapówek przepisuje na rodzinę. Teraz, dzięki nowej ustawie będzie można prześledzić, jak sytuacja całej rodziny zmieniła się przez lata zajmowania eksponowanego stanowiska, czy nie ma podejrzeń o korupcję, bądź nielegalną działalność.
– No tak, z tym, że tu jest szereg kontrowersji. Na przykład jest zapis, że obowiązkowi składania wniosków będą podlegać osoby żyjące z politykiem w związku. Jak rozumiem – kochanki, kochankowie. Czasem tej samej płci. Czy oznacza to, że pierwszy raz PiS usankcjonował związki partnerskie?
– Panie redaktorze! Można wszystko wyśmiać, ośmieszyć. Ironizować. Ja jednak bym apelował o poważne podejście do tematu. Nie żyjemy na księżycu, czy Marsie. Związki partnerskie są faktem. Ludzie żyją w niesformalizowanych relacjach, nie wszystkie są małżeństwami. I tacy ludzie, na przykład partnerka posła będąca z nim w związku także powinna podlegać obowiązkowi złożenia oświadczenia majątkowego.
– Ale tu rodzi się poważny problem. Bo posłowie święci nie są, niezależnie od partii. Bywa, że prowadzą podwójne życie. To oświadczenia będzie musiała złożyć zarówno żona, jak i kochanka danego polityka?
– Nie no, aż tak dobrzy to nie jesteśmy, by wyśledzić wszystkie trójkąty, czy kwadraty. Tak naprawdę temat jest trudny i zdajemy sobie z tego sprawę. Walka z korupcją w ogóle nie jest zadaniem łatwym. Chodzi jedynie o zwiększenie skuteczności państwa w ściganiu patologii. Nasza ustawa to tak naprawdę mechanizm bardzo podobny do konfiskaty rozszerzonej.
– W jakim sensie?
– Zanim konfiskata rozszerzona zaczęła obowiązywać, często było tak, że przestępcy śmieli się w twarz policji, sądom, organom ścigania. Było wiadomo, że dany delikwent dopuścił się poważnych nadużyć, zgromadził ogromny majątek, ale sam praktycznie nie miał nic. Oficjalnie był biedny jak mysz kościelna. A jego żona, nauczycielka, z marną pensją, miała kilka domów i świetne samochody. I zrobić z tym nie można nic. Teraz, dzięki konfiskacie rozszerzonej ta patologia została ukrócona. Bo majątek pochodzący z przestępstwa jest konfiskowany także, gdy został przepisany na rodzinę.
– A co to ma wspólnego z oświadczeniami majątkowymi?
– Pokusa, by władzę zamienić na pieniądze jest spora. I chodzi o wyeliminowanie sytuacji, w której ktoś zajmujący stanowisko publiczne zgromadził duże środki z korupcji, ale przepisał je na rodzinę, sam oficjalnie nadal nie ma nic. Dzięki obowiązkowym oświadczeniom majątkowym dla rodzin stanie się to znacznie trudniejsze.
– Ale tu są kolejne pytania. Na przykład – czy jeśli poseł ma na przykład syna, który nie utrzymuje z nim kontaktów od lat, to ten syn też musi składać oświadczenie, czy nie?
– Pytań to pewnie będzie jeszcze więcej, wyjdą w praniu, podczas pierwszych miesięcy obowiązywania ustawy. My nie mamy monopolu na nieomylność. Ale proszę bardzo – jeżeli są potrzeby zmian w tej ustawie, to przyszły Sejm może je wprowadzić. My zrobiliśmy pierwszy krok. Moim zdaniem bardzo potrzebny. I dziwię się opozycji, że tak krytykuje. Zamiast razem z nami przyjąć tę ustawę, potem ewentualnie wprowadzać poprawki, politycy opozycji wolą wszystko wyśmiewać i ośmieszać. Tak robić się nie powinno. Apeluję do wszystkich, do opozycji, mediów, także do pana – by rzetelnie i uczciwie oceniać ten projekt. Bo nie jest może doskonały, może nie wyeliminuje patologii w stu procentach. Ale jest krokiem w dobrym kierunku. A z tym powszechnym cwaniactwem walczyć trzeba.