"Super Express": - Spór o emerytury to koniec pięknej przyjaźni między PSL i PO?
Stanisław Żelichowski: - Reforma systemu emerytalnego jest jedną z najtrudniejszych, z którą musi się zmierzyć rząd i stąd te wszystkie napięcia. Nie sądzę jednak, żeby przekroczyły one granicę normalności.
- Do tej pory nie zdarzało się, żeby obrażony premier Pawlak wychodził z posiedzenia rządu, posłowie PSL i PO wzajemnie przerzucali się oskarżeniami, a rzecznik rządu straszył konszachtami z Januszem Palikotem. A może to też mieści się w granicach normalności?
- Nie jesteśmy jedną partią, a nasi liderzy to twardzi gracze. Donald Tusk jest upartym Kaszubem, a Waldemar Pawlak upartym chłopem. Nasz lider działa w czasie teraźniejszym i pokazuje, jakie zagrożenia niesie ze sobą podniesienie wieku emerytalnego już dziś, a premier pokazuje, co będzie za 28 lat. Wszyscy musimy się teraz zastanowić, co zrobić, aby wilk był syty i owca cała.
- Poseł Kłopotek i minister Nowak straszą wcześniejszymi wyborami. Czyli jednak możecie się nie dogadać?
- Politycy muszą rozważać różne warianty, ale w moim przekonaniu wcześniejsze wybory i niemożność dogadania się świadczyłyby o tym, że ani PO, ani PSL nie dorosły do kierowania krajem i w imię różnicy zdań gotowe są do destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce.
- Czyli wierzy pan, że dojdzie do porozumienia?
- Na dobrą sprawę nie da się tej reformy przeprowadzić wbrew społeczeństwu, a informacje na jej temat przekazywane przez rząd były dalece niewystarczające. Wiem jednak, że każ-da ze stron ma swoje racje, ale w róż-nych płaszczyznach czasowych. Teraz trzeba znaleźć kompromis.
- Jeśli go zabraknie, wcześniejsze wybory są niewykluczone. Wszyscy są zgodni, że będą one dla was katastrofą. Może warto odpuścić w imię przetrwania na scenie politycznej?
- Bez przesady. Nie w takich sytuacjach byliśmy i wychodziliśmy z nich obronną ręką. W szeregach PSL nie ma obawy, że przy ewentualnych przyspieszonych wyborach znajdziemy się w tarapatach.
- A premier Pawlak nie boi się o swoją reelekcję w jesiennych wyborach na szefa partii? Może, pokazując pazur, chce przekonać partyjne doły do siebie.
- Nie sądzę, żeby tak było. Szefa partii można odwołać w każdej chwili, jeśli jej członkowie uważają, że nie spełnia ich oczekiwań. Wybory wewnętrzne nie mają więc z tarciami w koalicji nic wspólnego.
- To o co tak naprawdę chodzi premierowi Pawlakowi i PSL?
- Mimo naszych zastrzeżeń swego czasu nieco odpuściliśmy PO i rozlały się sprawy ustawy refundacyjnej i porozumienia ACTA, z których koalicja musiała się gęsto tłumaczyć.
- I teraz chcecie trzymać rękę na pulsie?
- Reforma emerytalna też budzi wiele kontrowersji i aby nie musieć wycofywać się z niej rakiem, jak było w przypadku ACTA i refundacji leków, pokazujemy, że niezależnie od tego, że podniesienie wieku emerytalnego jest niezbędne, czego nigdy nie kwestionowaliśmy, to trzeba jeszcze znaleźć w tym wszystkim dobre rozwiązania i logikę. W propozycjach PO obu tych rzeczy zabrakło, stąd nasze stanowisko.
Stanisław Żelichowski
Poseł PSL