Według wyników exit poll i zgodnie z prognozami wybory parlamentarne na Ukrainie wygrała Partia Regionów obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza i premiera Mykoły Azarowa. Zwycięstwo dają jej wszystkie badania.
Do parlamentu weszła też Komunistyczna Partia Ukrainy, żelazny koalicjant Janukowycza, z 11,8 proc. głosów. Oznacza to prawdopodobnie pozostanie obecnej koalicji u władzy. Tym bardziej że Partia Regionów zdobędzie zapewne zdecydowaną większość miejsc w okręgach jednomandatowych.
Mniejsza niż zapowiadana jest jednak przewaga partii Janukowycza nad Zjednoczoną Opozycją "Batkiwszczyna", związkiem ugrupowań opozycyjnych pod wodzą Julii Tymoszenko. Była premier nie brała jednak udziału w wyborach, gdyż została skazana przez obecne władze na 7 lat więzienia. W kampanii bardzo aktywna była jednak jej córka Jewgienia.
Zdecydowanie mniej wyrównany był pojedynek partii Tymoszenko z ugrupowaniem UDAR. Partia byłego słynnego boksera Witalija Kliczki zajęła trzecie miejsce z 15-proc. poparciem, choć niektóre sondaże dawały jej remis z Batkiwszczyną. Podczas głosowania Kliczko odniósł się do informacji o kupowaniu głosów. - Jeśli komukolwiek z was zaproponowano zapłatę za głos, nie wahajcie się, przyjmijcie pieniądze. To po prostu te same pieniądze, które wcześniej wam skradziono - stwierdził. Podkreślił też, że teraz trzy partie opozycyjne, Batkiwszczyna, UDAR i Swoboda, powinny zewrzeć siły i działać razem.
Największym zwycięzcą wyborów może się czuć właśnie trzecie z ugrupowań opozycji - Wszechukraińskie Zjednoczenie Swoboda. Nacjonaliści, występujący jeszcze do 2004 roku jako partia socjal-nacjonalistyczna, zdobyli 12,3 proc. głosów, przekraczając ponaddwukrotnie prognozy przedwyborcze. Oznacza to także, że udało im się rozszerzyć elektorat poza tereny zachodniej Ukrainy.