Jan S. wpadł w szał, gdy dowiedział się, że resort sprawiedliwości zaostrza kary za handel dopalaczami i będzie karał za nie jak za narkotyki. Za głowę ministra Ziobry przestępca dawał 100 tys. zł. Miał jednak pecha, bo mężczyzna, któremu zlecił zabicie polityka, wpadł w ręce policji i zaczął sypać. Ścigany listami gończymi i Europejskim Nakazem Aresztowania S. ukrywał się, został zatrzymany na początku stycznia w podwarszawskim Milanówku.
ZOBACZ TEŻ: ZARZUTY dla "Króla dopalaczy"! Za głowę Ziobry dawał 100 tys. zł
Jak relacjonowali policjanci, podczas zatrzymania zachowywał się agresywnie. Bandzior ze statusem niebezpiecznego, trafił do Zakładu Karnego w Wołowie (woj. dolnośląskie). Jak zdradza nam osoba znająca kulisy sprawy, „król dopalaczy” poczuł się za kratami na tyle pewnie, że podczas wydawania posiłku postanowił przekupić strażnika. Zaoferował mu 20 tys. w zamian za dostęp do telefonu. Ten jednak na propozycję przestępcy nie przystał. Teraz może usłyszeć kolejny zarzut.