"Super Express": - Michał Boni nie wyklucza publicznej debaty o podwyżce podatków...
Dr Andrzej Sadowski: - Jeżeli minister rozważa wszystkie możliwe sposoby dla odsunięcia katastrofy finansów publicznych - która od lat wisi w powietrzu - to przede wszystkim powinien rozważyć reformę tychże finansów oraz zmianę nieefektywnego, kosztownego, a przede wszystkim, według Banku Światowego, wrogiego wobec gospodarki systemu podatkowego. Podwyżka opodatkowania to zły pomysł.
- Jakiś przykład dla poparcia tej tezy?
- Jak pokazuje doświadczenie polskiego rządu, obniżka opodatkowania w przypadku mieszkań spowodowała gwałtowny wzrost wpływów z tego tytułu do budżetu i masowe ujawnianie się ludzi wynajmujących mieszkania. Dlatego, że podatek, który należy płacić z tego tytułu, jest na tyle uczciwy i akceptowalny, że nie ma już problemów z jego uiszczaniem. Natomiast zrobienie ruchu w drugą stronę spowoduje wyłącznie wyjście bardzo dużej części aktywności gospodarczej do tzw. szarej strefy.
- Minister powiedział, że przed ostrymi skutkami kryzysu uchroniła Polskę obniżka podatku i składki rentowej jeszcze przed kryzysem, co nazwał polskim pakietem stymulacyjnym. Ale stwierdził, że teraz świat zastanawia się nad odejściem od pakietów stymulacyjnych...
- Przeprowadzona za poprzedniego rządu obniżka była na tyle symboliczna, że zrównała się z poziomem inflacji i obywatele nie odczuli jej pozytywnych skutków. Jeżeli obniżka dotyczyła kilkudziesięciu złotych na rzecz pracownika, to inflacja zniwelowała to i te pieniądze w żaden sposób nie mogły odegrać stymulującej roli dla gospodarki.
- Obecny rząd również wprowadził pakiet stymulacyjny zwany antykryzysowym...
- Ta obniżka nawet nie nazywała się pakietem stymulacyjnym, dopiero teraz dorabia się jej taką nazwę. Ale to bzdura. Z tego "pakietu" skorzystały firmy, które można policzyć na palcach dwóch rąk. Zresztą był na tyle zły, że w tej chwili zgłoszono jego nowelizację, aby firmy rzeczywiście mogły z niego skorzystać.
- Co by się stało, gdyby rząd zdecydował się podwyższyć podatki?
- Jeżeli dziś mamy bardzo nieznaczny wzrost gospodarczy, to podwyżka opodatkowania - m.in. podatku VAT, którego stawka jest jedną z najwyższych w Europie - spowodowałaby, że duża część małych i średnich firm sporą część aktywności przeniosłaby poza możliwości skontrolowania przez aparat skarbowy. To, co jest celem zapowiedzi ministra Boniego - czyli zwiększenie wpływów budżetowych - zostałoby zniweczone.
Jeżeli rząd nadal wierzy w taką mechanikę zdarzeń, że podniesienie opodatkowania w jednej rubryce arkusza kalkulacyjnego powoduje, że w drugiej rubryce, pod tytułem budżet, pojawiają się większe pieniądze, to jest to jeden z bardziej fałszywych i szkodliwych poglądów. Życie pokazuje, że jest dokładnie na odwrót. Dziś już nie tylko Grażyna Kulczyk przeniosła się z płaceniem podatków do Szwajcarii. Niższe składki emerytalne i na ZUS płacą zwykli taksówkarze w innych krajach Unii Europejskiej, gdzie jest to po prostu tańsze. Stąd jeżeli rząd podniesie podatki, to wiedza o płaceniu niższych podatków w innych krajach Unii, zamiast w Polsce, jeszcze bardziej się upowszechni.
Dr Andrzej Sadowski
Ekonomista Centrum im. Adama Smitha