To wspólny efekt pracy resortów finansów, przedsiębiorczości i technologii, inwestycji i rozwoju oraz rodziny, pracy i polityki społecznej. Wczoraj przekazano szczegóły projektu, który właśnie trafił do konsultacji. - PPK pozwolą na stworzenie powszechnego systemu uzupełniającego źródła dochodu po osiągnięciu wieku emerytalnego. Obejmą one wszystkich pracowników podlegających ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowemu, a więc również pracujących np. na zlecenia. Istotna jest tutaj także dobrowolność przynależności pracownika - może on również w każdej chwili wystąpić z systemu - tłumaczyła minister Elżbieta Rafalska (63 l.). Jak będzie to wyglądało w praktyce? Sam zatrudniony zdecyduje, jaki procent swojej wypłaty - od 2 do 4 proc. - przeznaczy na swoją przyszłą emeryturę. Zaś pracodawca dołoży do naszego konta składkę w wysokości od 1,5 do 4 proc., w zależności od stażu pracy. Maksymalnie więc nasza składka na PPK może wynosić 8 proc. Dodatkowo rząd co roku będzie dopłacał nam rocznie 240 zł. Co więcej, 250 zł dostaniemy od państwa jako jednorazową składkę powitalną. Pieniądze trafią do zaufanych towarzystw funduszy inwestycyjnych.
Rozwiązania będą wprowadzone etapami. Z początkiem 2019 r. do PPK przystąpią pracodawcy zatrudniający powyżej 250 osób.
- Sam pomysł zwiększenia oszczędności jest dobry. Ale to znacznie mniej ambitna próba niż z OFE. Z drugiej strony poprzez obniżenie wieku emerytalnego nawet 40 proc. kobiet może otrzymywać płacę minimalną, więc trzeba podjąć jakieś kroki - mówi nam dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Rozwoju Obywatelskiego.
Zobacz: WALORYZACJA 2018. Wiemy, ile wzrosną dodatki do rent i emerytur