Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Tusku, czas na kułaków

2012-03-22 3:00

Dawno temu we Francji rządził król Filip IV, który do historii przeszedł jako Piękny, choć nie wszyscy tę urodę doceniali. Król Filip toczył nieustanne wojny, na które potrzebował pieniędzy. Oprócz braku pieniędzy królowi Filipowi zagrażał nieustannie bunt podwładnych, w tym najbliższego otoczenia, ponieważ było ono zmęczone zarówno wojnami, jak i rosnącymi daninami. Król Filip rozwiązał te dwa problemy w sposób perfekcyjny.

Najpierw rozprawił się z Żydami, u których był zadłużony, potem z papieżem, którego legalność podważył, a na koniec wziął się za swojego największego wierzyciela, czyli zakon templariuszy, którego liderów spalił na stosie. W ten sposób upiekł - i to dosłownie - kilka pieczeni na jednym ruszcie. Zlikwidował problem wierzycieli, zyskał nowe środki, a także skierował nienawiść społeczną ku rozmaitym wewnętrznym wrogom. A także przestrzegł swoich rodaków, jak kończą realni, potencjalni i wydumani wrogowie władzy czy po prostu ludzie, którzy zapominają, że król ich kocha.

Model działania króla Filipa w rozmaitych konfiguracjach i natężeniu powielany był w dziejach wielokrotnie. Szczególnie jednak często gniew ludu kierował się przeciwko Żydom i księżom katolickim. Przyczyny tego są dość oczywiste. Żydowska klasa średnia w miastach, podobnie jak proboszczowie po wsiach, dbała o swój majątek, dobrze nim gospodarowała, oszczędzała, co w oczywisty sposób budziło wściekłość tych, którzy uważali, że na majątek taki zasługują, ale nie chce im się zbyt długo o niego starać. A ostatecznie obrabowanie parafii czy spalenie sklepiku jest dużo szybszą, choć nieuwzględnianą w podręcznikach biznesu, metodą zarobkowania niż inwestowanie czy oszczędzanie przez pokolenia.

Taki gniew ludu często służy władzy. Dzięki niemu Austriacy pozbyli się części polskiego niepodległościowego ziemiaństwa i duchowieństwa podczas rzezi galicyjskiej w 1846 roku. Dzięki niemu carat odwracał uwagę społeczną od swoich problemów w czasie rewolucji 1905 roku, kiedy to tworzono czarne sotnie i nakręcano antyżydowskie pogromy. A z kolei w takiej dalekiej Indonezji gniew ludu obracano przeciwko mieszkającym tam Chińczykom, w Turcji przeciwko Ormianom, w Meksyku znowu przeciwko klerowi katolickiemu i tak dalej.

Gniew ludu ma jednak tę wadę, że lubi się wyrywać spod kontroli, albo że trzeba nim obejmować coraz większe grupy społeczne. My więc w Polsce wraz z premierem gniewaliśmy się na zbrodniczych PiS-owców, krwawych kibiców, cynicznych biznesmenów z NFI, a teraz na proboszczów pasibrzuchów. A jak to nie wytarczy? Przy okazji kryzysu w koalicji premier zapewne weźmie się za kolejną grupę. Chłopów. Rząd powinien zaproponować teraz likwidację KRUS, a zawsze sprzyjająca mu gazeta publikować teksty o tym, że ceny rosną przez spekulantów - rolników. Może polityka miłości nie wyszła, ale w końcu od miłości do nienawiści tylko krok.