Donald Tusk znów usiadł za kierownicą
Do zatrzymania Tuska przez drogówkę doszło w miejscowości Wiśniewo niedaleko Mławy (woj. mazowieckie) w sobotę 20.11.2021 koło godziny 11.00. Za szaleńczą jazdę z prędkością 107 km/h w terenie zabudowanym (gdzie można jechać maksymalnie 50 km/h) szef Platformy Obywatelskiej został ukarany mandatem w wysokości 500 zł oraz 10 punktami karnymi. Mandat przyjął. Musiał też pożegnać się z prawem jazdy na trzy miesiące.
Tusk jechał elegancką, ciemną skodą - swoim służbowym samochodem. Sam polityk przyznał się, że szarżował na drodze i stracił prawko: - Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji - napisał.
Z fotela kierowcy musi przesiąść się na miejsce pasażera. Wcześniej oczywiście przysługiwał mu partyjny kierowca, ale polityk nie nadużywał jego usług, bo lubił sam prowadzić samochód. Jak udało nam się przyłapać go w listopadzie, nie miał wyboru i musiał zacząć korzystać z jego usług.
Teraz jednak czas jego kary się zakończył i może ponownie kierować autem.
Donald Tusk widziany był w sobotnie popołudnie w Sopocie, gdzie swoją służbową skodą wybrał się po kawy. Czyżby to był miły gest dla swojej małżonki? Następnie zawiózł napoje do domu i na dalszą wyprawę w miasto wybrał się już lexusem swojej żony.
Były premier chyba był zadowolony z tego, że znów może być kierowcą. Mamy nadzieję, że tym razem będzie już jeździł bezpiecznie.