Najwyraźniej były premier nie mógł już znieść napięcia związanego z pogrążającą go wypowiedzią marszałka Sejmu. W piątek włożył sportowy strój i biegał. Zaczął punktualnie o godz. 11.30. Lepsze to niż dusić w sobie złe emocje. Sikorski postawił bowiem Tuska w bardzo niewygodnej sytuacji, sugerując, że lider PO od wielu lat wiedział, iż Władimir Putin (62 l.) chce zająć Ukrainę, a nawet proponował Polsce Lwów.
Zobacz: Czterolatka rozdawała narkotyki w przedszkolu
Jak na razie Tusk ucieka od tych problemów. Całe dnie siedzi zamknięty w twierdzy w jednym z budynków rządowego kompleksu przy ul. Parkowej. - Pan premier Donald Tusk korzysta z innego lokalu w Zespole Rezydencjalnym Parkowa niż w chwili pełnienia funkcji premiera - potwierdza nam Centrum Informacyjne Rządu. Oczywiście to my za to płacimy. KPRM powołuje się na specjalne przepisy, które dają byłemu szefowi rządu możliwość mieszkania w willi nawet przez cztery miesiące od momentu utraty stanowiska.
A do tego urzędnicy dbają, by nikt nie przeszkadzał nowemu przewodniczącemu Rady Europejskiej. Wokół kompleksu rządowego zamontowano dodatkowe ogrodzenie. Drewniany płot sprawia, że nikt z zewnątrz nie dostrzeże nikogo na tym terenie. - Elementy ogrodzenia stanowiącego dodatkowe zabezpieczenie osób przebywających w strefie ochranianej. Ich koszt wyniósł 6048,24 zł - tłumaczy nam CIR.
Czytaj też: Barack Obama dogaduje się z Putinem?!
Do tego premier znacznie ograniczył grono znajomych. W willi odwiedza go głównie Paweł Graś (50 l.), kilka razy była u niego Ewa Kopacz, która cały czas mieszka w hotelu sejmowym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail