Stanisław Drozdowski: Tusk ściga Tomczykiewicza

2010-11-16 4:00

Gdzie się taki znalazł? Skąd się taki wziął? - takie pytanie ze strachem zadają działacze Platformy. I nie dziwię się. Bo zaledwie 21-letni Dawid Ch. z Jaworzna dwukrotnie w ciągu kilku tygodni skompromitował PO, bardziej, no nie mniej niż uczestnicy afery hazardowej (której przypominam za posłem Sekułą - nie było).

Najpierw młodzian ten, walczący o mandat do rady miasta, na jedno z pytań w telewizyjnej debacie wyborczej na żywo odpowiedział: "Ja pier... nie wiem". Ale sprawa przyschła. Ten nieparlamentarny język publicznej, podkreślam, debaty - wybaczono mu. Jak i niewiedzę. Jednak w ostatni weekend poprawił swoje osiągnięcie. Dał się złapać z dilerami narkotykowymi na dzieleniu haszyszu. I stąd prawdziwy kłopot Platformy i pytania, gdzie się taki znalazł. Wprawdzie szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz bagatelizuje sprawę, tłumacząc, że na 40 tysięcy kandydatów PO w wyborach samorządowych w całym kraju mogła się znaleźć jedna czarna owca. I on za tę owcę przeprasza. Ale mniej wyrozumiały jest szef partii Donald Tusk, który zapowiada: "Ten, co odpowiada za jego (Ch. - przyp. red.) obecność na liście, będzie miał ze mną kłopoty".

Przeczytaj koniecznie: Tomczykiewicz: Przez zachowanie Palikota tracimy więcej niż 8 procent

I bardzo się cieszę z tak zasadniczej postawy premiera. Jednak zastanawiam się, dlaczego mówi "ten". Bo ten, co odpowiada w PO za Śląsk, a więc za kandydatów również w Jaworznie, to... wymieniony wyżej Tomasz Tomczykiewicz, szef tamtejszych partyjnych struktur. Dlatego pytam: Panie Premierze, nie można było od razu po nazwisku?