Przypomnijmy, że Donald Tusk kończy swoją kadencję jako przewodniczącego Rady Europejskiej w grudniu. I wiele osób czekało do grudnia, by usłyszeć z ust Tuska jego decyzję. Wystarczy wspomnieć wypowiedź goszczącej w zeszłym tygodniu w "Expressie Biedrzyckiej" Małgorzaty Kidawy-Błońskiej: - Wiele miesięcy temu powiedział, że 2 grudnia powie jak widzi swoją przyszłość w polskiej polityce i ja czekam na tę datę - mówiła polityk o Tusku. Tymczasem on się pospieszył i już ogłosił, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich: - Po głębokim namyśle podjąłem decyzję, że nie będę startował w zbliżających się wyborach prezydenckich. Ogłaszam tę decyzję dzisiaj, bo czas nagli. A nie chciałbym w żaden sposób utrudniać opozycji procesu wyłaniania kandydatur - ogłosił były premier. A co niedawno mówił Grzegorz Schetyna w Polsat News? Przyznał, że Tusk powinien podjąć decyzję jeszcze przed początkiem grudnia: - Z Donaldem Tuskiem jesteśmy w Zagrzebiu 20 i 21 listopada. Decyzja o jego starcie w wyborach prezydenckich musi zapaść wcześniej. Jeśli nie wystartuje, w styczniu KO wyłoni swojego kandydata w prawyborach. Czyżby szef Rady Europejskiej go posłuchał? Zbieżność faktów jest zaskakująca.
ZOBACZ: Donald Tusk ogłosił swoją decyzję ws. kandydowania na prezydenta