Donald Tusk powrócił. Długo milczał, czekał na odpowiedni moment i w końcu się zdecydował. Były premier odniósł się afery w ministerstwie sprawiedliwości z udziałem byłego już zastępcy Zbigniewa Ziobry - Łukasza Piebiaka. "Oni są ministrami sprawiedliwości właśnie dlatego, że są do tego zdolni, a nie mimo tego. A tyle było krzyku, kiedy mówiłem o współczesnych bolszewikach" - napisał na Twitterze Tusk i po chwili zaczęło się. Ruszyła lawina komentarzy. "Błagam, niech Pan wróci uratować nas od bolszewików! W Panu nadzieja! Polacy chcą Pana powrotu do polskiej polityki!", "bo to współcześni bolszewicy. Stosują SB-eckie metody. Brawo Panie Premierze - pisali zwolennicy szefa Rady Europejskiej
ZOBACZ: Wiceminister sprawiedliwości rezygnuje po aferze. Łukasz Piebiak podał się do dymisji
QUIZ: Podróże polityków. Czy zgadniesz, ile nas kosztowały?
Polecany artykuł:
Przeciwnicy Tuska także ruszyli do ataku. "Współcześni bolszewicy to właśnie WY towarzyszu i twoja wataha", "Waszego złodziejstwa i oszustwa nic i nikt nie przebije" - komentowali. Na niespójność narracji byłego szefa rządu zwrócił z kolei uwagę dziennikarz Marcin Makowski, który przypomniał zeszłoroczny wpis Tuska.