Express Biedrzyckiej

Tusk powinien się osobiście do rolników udać? Ekspert od wizerunku odpowiada

2024-02-20 18:16

Dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego został zapytany w "Expressie Biedrzyckiej", czy premier Donald Tusk powinien się osobiście do rolników udać, których protesty rozlewają się po Polsce. - Nie, bo my znów myślimy trochę tak jak było w socjalizmie: przyjedzie minister i masło w sklepie się pojawi. Premier niech jedzie do Brukseli, porozmawia z komisarzem Wojciechowskim, tu o to chodzi. To trzeba załatwić kompleksowo, systemowo i na szczeblu Unii Europejskiej - ocenia ekspert.

"Super Express”: - Komisja ds. Pegasusa „pogrąży PiS”, jak twierdzą co poniektórzy czy jest jednak zbyt wcześnie, by stawiać takie tezy?

Dr Mirosław Oczkoś: - Myślę, że pogrąży. Pogrąży ze względu na zasięg i na charakter tego przestępstwa. Poza tym Pegasus ma jeszcze taki „osobisty” wydźwięk , czyli ingerencję w telefony, w zdjęcia, wiadomości. To jest po prostu świństwo. I to bez względu na to, dlaczego się to robi. Kolejna sprawa, która ma tu bezpośredni wpływ, to wybory 2019. Jeśli potwierdzi się, że inwigilowano ówczesną opozycję, to one powinny być nieważne. Oczywiście, nie da się dziś tego zrobić, bo nie ma jak, ale jest jeszcze pan Andrzej Duda, który został prezydentem minimalną, jak na te wybory, różnicą 400 tys głosów. Jeśli jego sztab podsłuchiwał sztab Rafała Trzaskowskiego, to oznacza, że prezydent powinien podać się do dymisji.

- To się nigdy nie wydarzy, doskonale pan o tym wie.

- Ja wiem, tu raczej nie spodziewam się refleksji, ale może będzie światowa presja, bo jesteśmy teraz w momencie nieprzyjaznym ludzkości tak w ogóle. Tu po prostu trzeba krzyczeć, trzeba się drzeć o to, że musi być praworządnie, a interesy i interesiki polityków PiS są nieważne.

- Tymczasem na cały kraj rozlewają się protesty rolników, a do tego dochodzi rosnące napięcie z rolnikami z Ukrainy, którzy także zapowiedzieli blokady po swojej stronie granicy. Czy to jest pierwszy poważny kryzys wizerunkowy rządu Donalda Tuska?

- Może być. Na razie o kryzysie trudno mówić, bo pamiętajmy, że rząd trwa niewiele ponad 60 dni, choć wiem, że niektórzy o tym nie pamiętają…

- …może ze względu na dynamikę zdarzeń.

- Tak, non stop coś się dzieje. Ale rolnicy to są sprawy niezałatwione przez ostatnie dwa lata. Pamiętam jak o nich mówił np. Tusk jeszcze przed kampanią wyborczą, a później odpowiadali ministrowie Kowalczyk i Telus.

- Michał Kołodziejczak też na listach KO nie znalazł się przypadkowo.

- Tak jest. Ja nawet rozumiem obecnego ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, że może mieć jakieś pretensje o zaniedbania poprzedniego rządu. No, ale tak się ułożyło, nie ma wyjścia, jest rząd i trzeba zacząć działać. Tym bardziej, że w kampanii przekonywali, że wiedzą co i jak w tej sprawie zrobić.

- No i jak pan na teraz ocenia to „zarządzanie kryzysowe”? Popełniono błędy?

- Oczywiście, ale mało kto ich nie popełnia. Sytuacja kryzysowa wymaga, żeby zrobić coś radykalnie. Na razie zrobił to tylko Donald Tusk podczas wizyty w Brukseli i w rozmowie z premierem Szwecji. Ale premier rządu nie może być jednocześnie jego rzecznikiem! Potrzebny jest ktoś, kto będzie tłumaczyć, co się dzieje.

- Ale od tłumaczenia żaden problem się jeszcze nie rozwiązał. Pan mówi o tym, że trzeba podjąć radykalne działania, jakie?

- Musi pojawić się coś, co będzie dla rolników decyzją, a nie opinią.

- Premier Tusk powinien się osobiście do rolników udać? Podobno tego oczekują.

- Nie, bo my znów myślimy trochę tak jak było w socjalizmie: przyjedzie minister i masło w sklepie się pojawi. Premier niech jedzie do Brukseli, porozmawia z komisarzem Wojciechowskim, tu o to chodzi. To trzeba załatwić kompleksowo, systemowo i na szczeblu Unii Europejskiej.

Rozmawiała Kamila Biedrzycka

Sonda
Czy popierasz działania rolników?