"Super Express": - Miesiąc budowania wizerunku wybieralnej partii z prof. Glińskim, debatami o ważkich dla społeczeństwa problemach i ukrytym Macierewiczem PiS zaprzepaścił enuncjacjami prezesa o zamordowaniu 96 osób w Smoleńsku?
Dr Rafał Chwedoruk: - Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ta sytuacja ogranicza możliwości ekspansji PiS.
- Już na dobre?
- PiS, tak samo zresztą jak SLD, może liczyć na to, że niska frekwencja, wynikająca ze zniechęcenia Polaków do rządów PO, zwłaszcza tych, którzy trochę mniej interesują się polityką, sprawi, że żelazne elektoraty uzupełnione sprawną kampanią zmienią kształt przyszłego Sejmu.
- Mam jednak wrażenie, że swoimi deklaracjami o niezachwianej wierze w zamach i okrutną zbrodnię na polskiej elicie politycznej PiS irytuje nawet tych zmęczonych PO i tylko ich mobilizuje do powstrzymania marszu Kaczyńskiego po władzę.
- Oczywiście, każda bipolaryzacja opinii publicznej na linii PO-PiS, dodatkowo nacechowana silnymi emocjami, działa na korzyść partii Tuska. Warto przy tym pamiętać o dwóch okolicznościach.
- Jakich?
- Po pierwsze, niesamowitej wierności wyborców PiS względem Kaczyńskiego. Co by nie mówił i nie robił, i tak za nim pójdą. To daje komfort prezesowi. Może raz eksploatować prof. Glińskiego, raz Antoniego Macierewicza, przyciągając do siebie różnych wyborców. Po drugie, nie zapominajmy o kwestii kryzysu, która jest elementem strategicznego myślenia Kaczyńskiego. Będzie chciał połączyć katastrofę ekonomiczną z nieudolnością Tuska. W ten sposób wiele dotychczasowych grzechów PO, luźno do tej pory traktowanych przez opinię publiczną, może urosnąć do rangi symbolu kompromitacji.
- W międzyczasie może opowiadać, co chce bez większych konsekwencji dla swojej partii?
- W realiach kryzysu gospodarczego radykalizm PiS w niektórych wypowiedziach przestanie być dla opinii publicznej istotny i wielu wyborców nie będzie kierowało się niechęcią wobec partii Kaczyńskiego, a w najgorszym dla PiS wypadku po prostu nie stawi się przy urnach.
- Zastanawia się pan, czemu Kaczyński zdecydował się na tak radykalne stwierdzenia na podstawie jedynie doniesień prasowych i nie poczekał na stanowisko prokuratury?
- Zwróciłbym uwagę, że PiS o tym, co się dzieje w Polsce, dowiaduje się bardzo często z gazet. Moim zdaniem to była kolejna informacja, którą ta partia została zaskoczona i do poradzenia sobie z nią nie była po prostu przygotowana. Stąd taka reakcja w starym stylu, jeszcze sprzed doby profesjonalizacji polityki.
- W to graj Tuskowi?
- Warto zauważyć, że obok tych ewidentnych krótkoterminowych strat PiS, a już na pewno braku zysków, to jednak informacja o śladach materiałów wybuchowych, bądź ich braku, podważa pozycję Donalda Tuska. Niezależnie od natłoku emocji, jakie się pojawiły, obywatele dostają sygnał, że w wyjaśnianiu sprawy smoleńskiej pojawiły się kolejne zaniedbania. Równolegle z tym dzieje się sprawa prezydenta Kaczorowskiego. Powstaje wrażenie, że premier nie panuje nad sytuacją.
- Może dlatego 63 proc. Polaków uważa, że powinna powstać międzynarodowa komisja do zbadania katastrofy smoleńskiej. Rodacy najwyraźniej nie ufają zapewnieniom rządu, że sobie z tą sprawą poradzi.
- A jak do tego dodamy całą serię wpadek ministra Sikorskiego na odcinku wschodnim i komplikująca się pozycję Polski w strukturach różnych organizacji międzynarodowych, widzimy strategiczne problemy, z jakimi boryka się Tusk. Pokazuje to, że przegrywa on na tych polach, które do tej pory dawały mu największą przewagę nad innymi partiami politycznymi.
Dr Rafał Chwedoruk
Politolog. Uniwersytet Warszawski