To oczywiście złośliwy drobiazg. Zajmijmy się więc rzeczami poważnymi. Po powodzi tysiąclecia w 1997 r., która najbardziej dotknęła miasta dorzecza Odry, powstał śmiały plan uporządkowania systemów wodnych tak, by taki kataklizm nie mógł się powtórzyć. Plan nazwano dumnie Odra 2006, a liczba w nazwie miała informować o czasowej granicy realizacji i bezpieczeństwa.
W 2008 roku, aktualizując ten słynny plan, wojewoda dolnośląski stwierdził, że nakłady na jego realizację wyniosły dotychczas zaledwie 36 proc. w stosunku do zaplanowanych w ustawie.
Nie słyszałem od trzech lat, by premier mówił o tym planie w kontekście zabezpieczenia zdrowia i życia mieszkańców wielkiej części Polski. Teraz, mam nadzieję, opowie nam o nim i o programie dla Wisły. A potem... do następnej powodzi.
W powodzi 1997 roku zginęło 55 osób. Teraz mamy już pięć ofiar.