Tusk dziwi się sile władzy

2010-05-19 4:00

Premier Tusk przemierza zalaną Polskę i dziwi się, że pomoc i informacja dociera do powodzian dopiero, gdy przyjeżdża on, czyli władza. Tak było np. w Proszówkach w woj. małopolskim. A ja się nie dziwię. Bo przecież gdy zaczęło padać i zbliżała się powódź, wszyscy byli zajęci budowaniem komitetu... poparcia marszałka Komorowskiego... I w tym kierunku patrzyła władza...

To oczywiście złośliwy drobiazg. Zajmijmy się więc rzeczami poważnymi. Po powodzi tysiąclecia w 1997 r., która najbardziej dotknęła miasta dorzecza Odry, powstał śmiały plan uporządkowania systemów wodnych tak, by taki kataklizm nie mógł się powtórzyć. Plan nazwano dumnie Odra 2006, a liczba w nazwie miała informować o czasowej granicy realizacji i bezpieczeństwa.

W 2008 roku, aktualizując ten słynny plan, wojewoda dolnośląski stwierdził, że nakłady na jego realizację wyniosły dotychczas zaledwie 36 proc. w stosunku do zaplanowanych w ustawie.

Nie słyszałem od trzech lat, by premier mówił o tym planie w kontekście zabezpieczenia zdrowia i życia mieszkańców wielkiej części Polski. Teraz, mam nadzieję, opowie nam o nim i o programie dla Wisły. A potem... do następnej powodzi.

W powodzi 1997 roku zginęło 55 osób. Teraz mamy już pięć ofiar.