Trzynastka w Vancouver

2010-02-14 1:00

Mówimy jak jest. A jest tak, że z sobotnią datą mam, a właściwie mamy problem. Bo to 13. dzień lutego. Od razu więc pytanie, będzie to trzynastka szczęśliwa czy pechowa? Odpowiecie Państwo - to zależy. Od czego? A właściwie od kogo? Od Adama Małysza, oczywiście.

Nasz stary mistrz w sobotni wieczór rozpocznie starty na swoich czwartych igrzyskach olimpijskich. Do Vancouver pojechał tylko z jedną myślą, z jednym marzeniem - o złotym olimpijskim medalu. Bo tylko takiego trofeum nie ma w dorobku tego najwybitniejszego polskiego sportowca.

Najwybitniejszego? To pytanie na pewno zadadzą malkontenci. A jednak! Nie było dotychczas w historii polskiego sportu zawodnika, którego starty skupiłyby uwagę tak wielu z Państwa. Bo występ naszego "Orła z Wisły" podczas zimowych igrzysk w Salt Lake City w 2002 roku oglądało w telewizji 13 milionów Polaków (ach, te trzynastki!). I oglądalność żadnego z późniejszych wydarzeń sportowych tego rekordu nie wykreśliła.

I pewnie nie mniej telewidzów zasiądzie dziś (w sobotę) wieczorem, by dopingować Małysza w jego lotach po jedyne jeszcze sportowe marzenie. Życzę i Adamowi, i Państwu, by tym razem trzynastka była szczęśliwa. Co zagwarantuje nam optymistyczne przebudzenie w niedzielny, walentynkowy poranek.