Rafał Trzaskowski opowiedział nam, na jakich zasadach wspiera nowego lidera ugrupowania - Donalda Tuska, ujawnia też o kulisy tego, co aktualnie dzieje się w PO. Ale sytuacja w partii nie jest jedynym tematem, jaki został poruszony w wywiadzie. Zachęcamy do lektury, oraz zostawienia komentarza pod tekstem.
Super Express: Panie prezydencie, Campus Polska Przyszłości ma być dostępny tylko dla zaszczepionych. Czy to jest pańska deklaracja w sprawie szczepień, czy chodzi tylko o to jedno wydarzenie?
Rafał Trzaskowski: W momencie, kiedy grozi nam kolejna fala pandemii musimy zachować odpowiedzialność. Jeżeli jako społeczeństwo nie będziemy zaszczepieni w odpowiednim wymiarze, to zagrożenie dla naszego zdrowia i życia będzie bardzo poważne. Niestety, rządzący zaczęli grać zdrowiem Polaków w momencie, kiedy prezydent Andrzej Duda podczas kampanii wyborczej kwestionował potrzebę szczepień. Mam nadzieję, że teraz rządzący zachowają się w sposób odpowiedzialny. My samorządowcy na pewno odpowiedzialni będziemy. Stąd też nasza decyzja dotycząca wstępu na Campus. Zainteresowanie Campusem jest tak duże, liczba gości z najwyższej półki imponująca, nic dziwnego, że traktujemy bezpieczeństwo priorytetowo.
Czy jest pan zwolennikiem wprowadzenia obowiązkowych szczepień? Czy może lepiej przyjąć model francuski, w którym bez paszportu covidowego nie skorzystamy z wielu usług?
Chciałbym zacząć od tego, że to rządzący mają wszystkie instrumenty, żeby ocenić zagrożenie epidemiczne. My nie mamy takich instrumentów. Ale wiem, że nie stać nas na kolejny lockdown. I jeżeli zagrożenie będzie narastać, to być może trzeba będzie iść krok dalej. Nie ma mowy o obowiązkowych szczepieniach, bo trudno zmuszać do szczepień, ale o wprowadzeniu dla zaszczepionych pewnych udogodnień. Trudno traktować te regiony Polski, w których zaszczepionych jest ponad 60% populacji identycznie z tymi, w których wskaźnik ten wynosi kilkanaście procent. Myślę, że wszyscy rozsądni ludzie poparliby takie zróżnicowanie w zamian za to, że nie będzie lockdownu dla wszystkich.
Skąd, pana zdaniem, tak duża niechęć Polaków do szczepień i wiara w spiskowe teorie?
To nie jest kwestia tylko Polaków, ale podatności na FakeNews i spiskowe teorie na całym świecie. Internet sprzyja powielaniu tego typu haseł. Rządzący od roku puszczają oko do antyszczepionkowców, wypowiadając się w kampanii wyborczej sceptycznie a propos szczepień. Teraz zbierają tego żniwa.
Warszawa jest wyszczepiona w 62 proc. Ale są takie miejscowości, gdzie wyszczepienie jest na poziomie kilkunastu proc. Jak przekonać Polaków do szczepień?
Przede wszystkim trzeba przypominać jak trudna sytuacja była w marcu zeszłego roku. przypominać drastyczne obrazy z polskich szpitali i powiedzieć jedną bardzo ważną prawdę, którą potwierdzają wszyscy eksperci: nie ma właściwie innej metody na pokonanie wirusa, niż wysoki poziom zaszczepień w całej populacji. Inaczej choroba będzie się szerzyć.
Czy ochłonął pan już po tym, jak Donald Tusk przyjechał i sprzątnął panu partię sprzed nosa?
Jestem politykiem spokojnym i racjonalnym. Donald Tusk bierze na siebie olbrzymią odpowiedzialność, a większość moich koleżanek i kolegów przyjęła jego powrót entuzjastycznie. Co najważniejsze, widzimy pozytywny dla Platformy skok w sondażach. Naszym wspólnym celem jest dziś wspomóc Donalda Tuska by udało się to na co wszyscy liczymy, aby Platforma zajęła pierwsze miejsce i wygrała wybory parlamentarne. To jest najważniejsze. Wszystkie ręce na pokład.
Co pan czuł, kiedy wielu polityków, którzy zdawali się pana wspierać, w ciągu kilku dni odwróciło się od pana i postawiło na Donalda Tuska?
Proponowałem by wszyscy członkowie PO wskazali nowego przewodniczącego w wyborach, tak aby można było porównać moje i Donalda Tuska plany i pomysły. Większość prezydium partii stwierdziła, że to nie jest potrzebne. Taka jest polityka, akceptuję to. Roztrząsanie przeszłości dziś nie ma najmniejszego sensu. Wszyscy pracujemy, żeby Donald Tusk odniósł sukces, a Platforma była jak najsilniejsza. Oczywiście to wymaga współpracy. Rozmawiałem z Donaldem Tuskiem i wiem, że on zdaje sobie sprawę, że trudno będzie mu samemu doprowadzić do sukcesu opozycji. Będzie potrzebować wsparcia. Donald Tusk jest najbardziej z nas doświadczonym politykiem, mistrzem twardej gry i sprawczości, ale partie potrzebują nie tylko sprawnej ręki lidera, ale także duszy i serca, które przekładają się później na inspirowanie wyborców, tworzenia nowych idei, patrzenie w przyszłość. Zamierzam na partnerskich warunkach wspierać przewodniczącego mojej partii w tej arcytrudnej misji.
Sławomir Sierakowski napisał w "Polityce", że Tusk potrzebuje Trzaskowskiego bardziej, niż Trzaskowski Tuska. W mediach pojawiły się spekulacje, że panowie we trójkę podzieliliście się władzą. Czy to prawda, że taki triumwirat Tusk-Trzaskowski-Budka powstał?
Prawdą jest to, że cały nasz elektorat oczekuje współpracy. Wydaje mi się, że to jest najważniejsze. Trudno mówić o jakimś konkretnym podziale obowiązków. Borys Budka umówił się z Donaldem Tuskiem, że zrezygnuje z przewodniczeniu partii w zamian za stanowisko szefa klubu. Ja tego typu negocjacji nie prowadziłem. Natomiast w tej chwili przewodniczący PO jest jeden. A my wszyscy zamierzamy go wspierać. Sam mam mnóstwo zadań, bo jestem prezydentem Warszawy i nigdy nie zamierzałem rezygnować z tej funkcji. Z drugiej strony organizuję Campus Polska Przyszłości- jedyne tego typu wydarzenie w naszej części Europy oraz koordynuję współpracę samorządowców. Tej pracy jest naprawdę bardzo dużo. Pracy starczy dla nas wszystkich, a sztuczna próba rozpisania ról niczemu nie służy. Wszyscy zresztą wiemy jak kończyły triumwiraty. Zamiast tworzyć dziwne figury i konstrukcje polityczne lepiej zająć się pracą.
A jak się układają pańskie relacje z Donaldem Tuskiem? Wspomniał pan, że Borys Budka w wyniku porozumienia został szefem klubu. Cezary Tomczyk, uznawany za pańskiego człowieka przestał pełnić tę funkcję. Czy można mówić o jakimś zaufaniu, skoro Tusk, mówiąc kolokwialnie, wycina pańskich ludzi?
Moja współpraca z Donaldem Tuskiem układa się bardzo dobrze. Oczywiście to jest dopiero początek. Mam nadzieję, że będzie układać się w sposób partnerski. Natomiast Platforma to partia demokratyczna. W PO każdy ma prawo do swojego zdania. Uważam, że Cezary Tomczyk był lepszym szefem klubu, niż Borys Budka. Donald Tusk uznał jednak, że chce na nowo poukładać relacje między współpracownikami i jako przewodniczący ma do tego prawo, bo bierze na siebie odpowiedzialność za funkcjonowanie całej partii oraz klubu KO w Sejmie.
Czy można dziś mówić o efekcie Tuska? W ciągu miesiąca poparcie dla KO wzrosło o 10 pkt. proc. To jednak za mało, by przełamać dominację PiS.
Cieszę się, że efekt wejścia Donalda Tuska jest tak duży. Nasze aspiracje powinny być bliskie wyniku z pierwszej tury wyborów prezydenckich, jednak wyborcy byli ostatnio Platformą rozczarowani i będzie to bardzo trudne zadanie do wykonania. Dzisiejszy wynik jest jednak dużym sukcesem, choć apetyty mamy większe. Wspólnym zadaniem opozycji powinno być pozyskiwanie nowych wyborców i walka o rozczarowanych wyborców PiS. Liczę, że Szymon Hołownia nastawi się na to, a nie tylko na rywalizację z nami. Celem PO powinno być zdecydowane wygranie wyborów parlamentarnych. Aby się to udało moim zdaniem musimy zaproponować politykę nadziei w kontrze do polityki strachu, którą uprawia dzisiejsza władza. Ta polityka strachu to głównie straszenie jednych grup społecznych innymi. Tak jak kiedyś o polityce miłości mówił Donald Tusk tak dziś to nadzieja jest kluczowa gdy popatrzymy jakie wyzwania przed nami stoją. Klimat, odbudowa gospodarki po epidemii, edukacja naszych dzieci. Polityka nadziei jest potrzebna żebyśmy wszyscy uwierzyli, że ze złem da się wygrać, że obronimy państwo prawa i nasze miejsce w Unii Europejskiej.
Z jakim programem powinna pójść KO? Powrót Donalda Tuska to na razie zwycięstwo skrzydła konserwatywnego. Pan był postrzegany jako skrzydło lewicowe. Czy teraz PO do wyborów pójdzie jako partia konserwatywna?
Nie lubię takich etykietek. Dzisiaj trudno mówić o lewicowym, prawicowym czy nawet konserwatywnym i liberalnym światopoglądzie. Dzisiaj mamy do czynienia z partią władzy, która jest zepsuta, patrzy w przeszłość, zaprzecza wartościom europejskim i żywi się brakiem tolerancji. My jesteśmy partią, która patrzy w przyszłość i jest nowoczesna. Nie odbieram powrotu Donalda Tuska jako zwycięstwa jakiejś frakcji w PO, choć wielu polityków Platformy próbuje interpretować jego powrót jako wzmocnienie swojej własnej pozycji.
Według sondażu KANTAR jest pan drugim najinteligentniejszym w Polsce politykiem, wyprzedzając m.in. Donalda Tuska. Czy uważa się pan za polityka inteligentniejszego i nowocześniejszego od Donalda Tuska?
Każda odpowiedź na to pytanie byłaby pułapką. Widziałem inne, podobne sondaże, oceniające charyzmę, czy popularność wśród młodzieży. I wydaje mi się, że te sondaże są odzwierciedleniem pewnej sympatii do konkretnego człowieka. Można oskarżać Jarosława Kaczyńskiego o wiele rzeczy, ale trudno odmówić mu inteligencji. Bardzo się cieszę, że w sondażach zaufania czy sympatii udaje mi się utrzymać wiarygodność w oczach Polek i Polaków, ale sondaże bardzo szybko się zmieniają. Nie wolno się nimi upajać, powinny one wyłącznie motywować do cięższej pracy.
Dostaje pan pogróżki. Czy boi się pan o swoje życie i wystąpi pan o ochronę?
Atmosfera w polskie polityce jest bardzo zła. Ciągłe szczucie przez media publiczne i szerzona przez nie dezinformacja przekładają się na nastroje wśród Polek i Polaków. Tak, dostaję mnóstwo pogróżek, gróźb i wyzwisk. Niektóre wyglądają poważnie i zgłaszam je na policję. Ale nie chcę ich komentować. Zostawiam sprawę policji.
Czy są widoczne jakieś efekty działania policji?
Tak. Wiele osób zostało skazanych za groźby karalne.
A co z ochroną? Wystąpił pan o nią?
Jako samorządowiec jestem w trudnej sytuacji. Prezydent, czy premier mają ochronę i to standard na całym świecie. Samorządowiec musi być wśród ludzi. Poza samochodem jeżdżę także metrem, rowerem, chodzę piechotą... Trudno, żeby cały czas towarzyszyli mi ochroniarze. Dbamy natomiast o bezpieczeństwo na imprezach masowych.
Przed nami 77. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Czym dla pana jest to wydarzenie?
Każdy warszawiak ma powstanie w swoim DNA, a mit Powstania Warszawskiego nas buduje. Ja miałem w swojej rodzinie powstańców. Brat mojej matki zginął w pierwszym dniu powstania. Siostra mojej mamy była łączniczką. Zostałem wychowany w kulcie Powstania Warszawskiego. Niezłomność, bohaterstwo i oddanie się wyższym ideałom to wartości powstańców. Wartości, które staramy się pielęgnować. Przez lata zajmowaliśmy się przede wszystkim pamięcią o powstaniu. Dzisiaj, kiedy naszych bohaterów jest coraz mniej, głównym obowiązkiem jest zajęcie się samymi powstańcami: zadbać o ich zdrowie, zapewnić wyżywienie, pakować dla nich paczki. Otworzyliśmy dla powstańców specjalne centrum, gdzie jest im zapewniona opieka lekarska, rehabilitacja oraz gdzię mogą się spotkać we własnym gronie oraz z młodzieżą.
W naszej historiografii coraz częściej pojawia się taki nurt, nazywany złośliwie "zychowszczyzną”, w którym Powstanie Warszawskie określa się "szaleństwem i bezsensownym rozlewem krwi". Jaki jest pana stosunek do tego nurtu?
Ktoś, kto nie przeżył okupacji, kto przez 5 lat nie był poniżany, a jego życie nie było nieustannie zagrożone, nie ma prawa do oceniania Powstania Warszawskiego. Z perspektywy ponad 70 lat to bardzo łatwe i bardzo nieuczciwe. Skupmy się na tym, co pozytywnego możemy wynieść z powstańczych doświadczeń. Poczucie misji, bohaterstwo i niezłomność w obliczu zła.
Rozmawiał Hubert Biskupski