TRYNKIEWICZ będzie ZABIJAŁ? Prof. Zbigniew Nęcki: Nawet jego matka nie wierzy w resocjalizację

Czy po wyjściu na wolność Mariusz Trynkiewicz będzie zabijał?

"Super Express": - Czy Mariusz Trynkiewicz i inni przestępcy jego pokroju powinni wyjść na wolność? Powstała ustawa, na podstawie której mieli być kierowani do Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym. Nie wejdzie jednak w życie przed 11 lutego, kiedy Trynkiewicz ma wyjść na wolność...

Prof. Zbigniew Nęcki: - Zgodnie z prawem powinni wyjść. Ale odczucie społeczne jest inne - już nigdy nie powinni wyjść na wolność, bo są zbyt dużym zagrożeniem. Zrobili tak dużo złego i tak okrutne rzeczy, że to w zasadzie stawia pod znakiem zapytania ich człowieczeństwo. Z humanistycznego punktu widzenia nie należy ich osądzać w ten sposób, ale z ludzkiego punktu widzenia ja również uważam, że ich wyjście z więzienia nie powinno mieć miejsca.

- Teresa Gens, która prowadziła psychoterapię Trynkiewicza, jest na sto procent pewna, że jeśli wyszedłby na wolność, to zrobiłby komuś krzywdę. Warto dodać, że nie jest ona odosobniona w swojej opinii.

- Jeśli Teresa Gens go badała i widziała go z bliska, to wie o nim dużo więcej niż my wszyscy. Powinniśmy więc jej zaufać. A z ogólnych badań nad recydywą rzeczywiście wynika, że jest grupa przestępców, którzy są niereformowalni i wcześniej czy później wrócą do przestępczej działalności. Ale z punktu widzenia psychologii nikomu nie można odmawiać szansy na zmianę i poprawę.

Przeczytaj: Tak mordował Mariusz Trynkiewicz: Dusił, gwałcił i rżnął nożem

- Jak wygląda terapia takich osób?

- Są różne formy. Są terapie analityczne, behawioralne, zajęciowe, są terapie budowania nowych systemów moralnych. Ale on musi tego chcieć. Terapia jednym pomaga bardziej, a innym mniej. Są psychologowie, którzy twierdzą, że terapia w więzieniu jako element resocjalizacji to tylko humanistyczna chmurka, która przysłania funkcję zemsty społecznej za wyrządzoną krzywdę. Z drugiej strony w krajach skandynawskich funkcje resocjalizacyjne są dość dobrze realizowane i tam powrót skazanych do przestępczości po odbyciu wyroku jest znacznie rzadszy. Na razie nie umiemy jednak leczyć tych najgorszych przestępców tak, jak byśmy chcieli, a system jest wobec nich bezsilny. Raczej jest względem nich represyjny niż wychowawczy. Czy całkiem można wyleczyć takich ludzi? To jest wielka zagadka.

- Mariusz Trynkiewicz odpisał na list dziennikarki Polsat News. Napisał, że odsiedział swoje 25 lat i że podczas pobytu w więzieniu w Strzelcach Opolskich i w Rzeszowie pracował nad sobą i przeszedł intensywną terapię z psychologami.

- Bez wątpienia 25 lat więzienia to nie jest mało.

- Wcześniej był skazany na karę śmierci, ale objęty został amnestią.

- Trynkiewicz nie siedział za kradzież pudełka zapałek, tylko za przerażający czyn. Widziałem jego wypowiedź. Mówił, że nie był w stanie kontrolować swoich impulsów. Każdy z nas ma momenty, kiedy traci nad sobą kontrolę ze złości, ale musimy na to odpowiadać i budować w sobie poczucie kontroli. Całe zagrożenie wiąże się z odpowiedzią na pytanie, do jakich granic można człowiekowi takiemu jak on zaufać.

- Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zapowiadają lincz, jeśli Trynkiewicz będzie chciał tam wrócić.

- Nienawiść skłania ludzi, szczególnie jeśli są w tłumie, do chęci wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Pamiętamy głośną sprawę sprzed paru lat, w której czterech mężczyzn zabiło recydywistę terroryzujacego całą wieś.

- Mówi pan o Włodowie.

- Jest w ludziach potrzeba sprawiedliwości. Sąd i prawo uznają, że kara została zrealizowana, a ludzie uważają, że to za mało. Dlatego jeśli Trynkiewicz będzie chciał wrócić, to może się zetknąć z tego rodzaju oburzeniem i widzę tu rzeczywiste zagrożenie linczem.

- Mówi się, że jeśli Trynkiewicz wyszedłby na wolność, byłby pod stałym nadzorem policji. Policja miałaby trudne zadanie. Musiałaby pilnować, żeby on nie zrobił nikomu krzywdy, ale chyba także by i jemu nie stała się krzywda.

- Jeśliby wyszedł, będę liczył na nowoczesne techniki kontroli, które stale pokazują aktualny moment przebywania osoby poddanej obserwacji.

- To wystarczy?

- Może nie wystarczyć. Ale on jest tak znany i tak rozpoznawalny, że ja nie wyobrażam sobie funkcjonowania tego człowieka gdziekolwiek w Polsce, nie tylko w Piotrkowie. Musiałby zniknąć, bo gdziekolwiek by się nie pojawił w Polsce, będzie spotykał się z tak wielkim potępieniem, że nie bardzo widzę możliwość układania sobie w miarę normalnego życia na nowo. Kto go przyjmie do pracy?

- W więzieniu próbował zmienić nazwisko, ale mu się nie udało.

- Może jeszcze próbować. Może próbować zmienić twarz, swój wygląd. W pewnych granicach może się maskować. Ale to olbrzymi problem. Jak my, normalni obywatele, mamy reagować na niego, mając świadomość jego tendencji? Jak on ma się ułożyć ze światem po 25 latach siedzenia?

- Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by wyszedł z więzienia. Może powołanie tego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym to mimo wszystko dobry pomysł.

- Zapewne będzie zrobione wstrzymanie odbywania kary poprzez jakieś badania i termin jego zwolnienia się przesunie. Tutaj jest jedna zagadka, a mianowicie jego rzeczywista wewnętrzna wola. Powodzenie terapii i pomocy jest uzależnione od jego zgody na to i próba pracy nad sobą. Ale opierając się na diagnozach osób, które z nim pracowały, mała jest nadzieja na poprawę.

- Matka Trynkiewicza mówiła, że chciałaby, żeby nigdy nie wyszedł z więzienia i nikogo już nie skrzywdził.

- To też dość charakterystyczne. Kto jak kto, ale matka zawsze przecież bierze stronę swojego dziecka. Tutaj widzimy, że nawet matka nie wierzy w jego zdolność do resocjalizacji i dobrego postępowania w przyszłości. Trzeba być bardzo ostrożnym. Wolałbym, żeby pozostawał w izolacji od społeczeństwa. Nie może być nawet najmniejszego ryzyka, że ten człowiek jeszcze kogoś skrzywdzi. Nie jest to forma zemsty, tylko forma obrony przed człowiekiem, który sam nie wie, czy kogoś nie zaatakuje.

Prof. Zbigniew Nęcki

Psycholog społeczny, UJ