-Nic takiego się nie stało. To wybory sejmikowe. Nikt nie łudził się, że Lewica zrobi w nich dobry wynik. To nie pierwszy raz, kiedy sondaże nam spadają. Patrzymy przed siebie i idziemy dalej — mówiła w rozmowie z Onetem jedna z posłanek Lewicy, gdy tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych zapytano ją, co poszło nie tak.
Ale ministra Katarzyna Kotula po sobotnim zarządzie Lewicy komentowała to tak:
— Za nami dobra, momentami burzliwa debata, która była potrzebna, by powiedzieć: lewica zamyka rozdział dotyczący wyborów samorządowych. Personalnych rozliczeń – również ma nie być.
— Wyciągamy wnioski, ale idziemy dalej, bo już za chwilę wybory do Parlamentu Europejskiego — podkreślała Kotula, którą zarząd wybrał na szefową kampanii wyborczej do europarlamentu.
LEWICA BIJĘ SIĘ O ŚLĄSK
Lewica nie ogłosiła jeszcze swoich list w wyborach do europarlamentu. Nazwiska z 13 okręgów mają być oficjalnie znane 27 kwietnia. W Lewicy trwa już jednak wewnętrzna walka o tzw. „jedynki”. Według wyliczeń – Lewica w tych wyborach może liczyć na 3 do 5 mandatów.
Najbardziej zacięta walka ma się toczyć na Śląsku. O „jedynkę” na liście ściera się tam dwóch kandydatów: Maciej Konieczny z Partii Razem, która postawiła „Warunek”, że to ona bierze „jedynkę” na Śląsku. Jest także inny kandydat: europoseł z województwa śląskiego Łukasz Kohut, bardzo popularny w regionie, znany m.in. z walki na rzecz uznania języka śląskiego za język regionalny, a także dużej aktywności, jako eurodeputowany. Obecnie jest on nieoficjalnym kandydatek Nowej Lewicy.
— Nie wyobrażam sobie, żeby Łukasz nie dostał "jedynki". Moim zdaniem jest jednym z najbardziej aktywnych polskich eurodeputowanych, więc dlaczego miałby zostać ukarany? — powiedział jeden z polityków Nowej Lewicy.
Europoseł Łukasz Kohut w rozmowie z Onetem podkreśla natomiast, że nie obawia się o swoją pozycję przy rozdawaniu miejsc na listach wyborczych. — Chcę wystartować z okręgu śląskiego i myślę, że moja praca przez pięć lat w PE i ta dla regionu sama się broni — mówi Onetowi europoseł i dodaje, że słyszał o rosnącej w okręgu konkurencji. — Wiem, że są tacy, którzy bez szczególnych zasług dla regionu chcą przyjść na gotowe i wziąć najlepsze kąski — komentuje.
Śląsk to potencjalnie biorący okręg, więc jest o co walczyć.— Nie odpuścimy tego Śląska. Szefostwo musi to załatwić – mówi nam jeden z członków władz Nowej Lewicy. —Gdyby Łukasz nie dostał "jedynki" kosztem kogoś z Razem, oznaczałoby to potężne tąpnięcie w lokalnych strukturach Lewicy — dodaje polityk Nowej Lewicy.
Jednak partia Razem także nie odpuszcza, co sprawia, że sytuacja wewnątrz klubu stała się jeszcze bardziej napięta.