Samochód, rower, konie – prawdziwy triathlon!Trzeba przyznać, w ostatnią sobotę Misiło nie próżnował: wsiadł do auta i ruszył poza Szczecin. Tuż pod zachodnią granicą rozprostował nogi, żeby oddać się swojemu hobby. Czasu starczyło na wszystko!
– Kocham konie miłością absolutną. Jednym z moich niezrealizowanych dotąd marzeń jest kupno własnego. Niestety, praca parlamentarzysty czasowo nie sprzyja jeździe konnej – tłumaczy nam polityk, który udowadnia, że najważniejsza jest organizacja.
Poza wizytą w stadninie, Misiło pojawił się także na rodzinnym rajdzie rowerowym! – Przejażdżka trwała dwie godziny. To była świetna okazja do rozmów, ale przejazd był dość luźny, więc dopiero po rajdzie dałem sobie w kość – zarzeka się poseł PO.