Super Express: W trakcie wizyty sekretarza generalnego NATO i premiera Wielkiej Brytanii Rishiego Sunaka w Warszawie poinformowano, że Brytyjczycy przekażą Ukrainie 500 mln funtów wsparcia. Zapewniono także, że brytyjskie myśliwce będą bronić polskiego nieba. Nasza współpraca z rządami zachodnich państw się zacieśnia?
Tomasz Trela: Oczywiście, że tak. Wyszliśmy z oślej ławki Unii Europejskiej. Mateusz Morawiecki robił wszystko żeby nas z nią skłócać, bo karnie wykonywał polecenia Jarosława Kaczyńskiego, który nie zna Europy i świata. Tymczasem Donald Tusk jest pełnokrwistym politykiem, swoją robotę na arenie międzynarodowej robi też minister Sikorski i dzięki temu Polska dziś nadaje ton, w Polsce są ogłaszane bardzo ważne decyzje. Sądzę, że takie wsparcie dla Ukrainy od Wielkiej Brytanii czy deklaracja o wzroście PKB na obronność czy myśliwcach daje dobry sygnał. Sygnał, że Putin może machać swoją szabelką, a tu jest demokracja, cywilizowany świat, pieniądze i tu obowiązuje zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Kiedy do tego dołączymy decyzję amerykańskiego Kongresu o 60 mld dolarów wsparcia dla Ukrainy, to widać jednoznacznie, że świat demokratyczny wysyła jasny przekaz: nie poddajemy się i wygramy.
- Na ile cała ta masa wizyt zagranicznych liderów w Polsce jest efektem umocnienia naszej pozycji międzynarodowej, a na ile jest wypadkową geopolityki i faktu, że jesteśmy wschodnią flanką NATO, granicą Unii Europejskiej i sąsiadem kraju, w którym toczy się wojna?
- Wschodnią flanką byliśmy również przed 15 października. Byliśmy też wschodnią flanką jak wybuchła wojna i takich sytuacji nie było. Sądzę, że sprawa jest dość prozaiczna: premier Tusk może wziąć swój telefon, wybrać numer, połączyć się z przywódcą każdego kraju, porozmawiać z nim oraz ustalić i zaplanować pewne rzeczy. To jest ta przewaga. Do tego dochodzi postawa koalicji 15 października jeżeli chodzi o Unię Europejską i NATO – więcej twardych negocjacji niż obrażania się, dąsania, wykrzykiwania i wymachiwania pisowską szabelką.
- Tymczasem Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta, twierdzi, że premier Tusk powinien „naśladować i podążać drogą Andrzeja Dudy”…
- ...to jest oczywiście niepoważne i dobre chyba tylko na media społecznościowe czy tytuły w nagłówkach. Pan Mastalerek przyszedł, jak sądzę, do Kancelarii Prezydenta żeby wysadzić od środka PiS i Jarosława Kaczyńskiego, a skoro mu się nie udało to teraz na każdym kroku będzie chwalił Andrzeja Dudę i pokazywał jak jest wielki, wspaniały i jak znakomita jest ta prezydentura. Ja wiem, że musi to robić, bo od Dudy uzależniony jest jego polityczny byt, ale to jest bardzo niepoważne i ciężko się nawet do tego odnosić. (…) To jest takie podrygiwanie i próba pokazania, że Andrzej Duda coś może. Jesteśmy jednak umówieni na współdziałanie w sprawach bezpieczeństwa, więc nie chcę tutaj prezydenta nadmiernie krytykować, natomiast to co wyprawia pan Mastalerek jest po prostu śmieszne.
- Mariusz Kamiński oburzył się na przewodniczącego komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Dariusza Jońskiego za to, że zadał mu pytanie o to czy był trzeźwy podczas spotkania w willi premiera, gdzie miał „wpaść w furię” grozić politykom Porozumienia Jarosława Gowina więzieniem i że ich „zniszczy” za to, że sprzeciwiają się wyborom korespondencyjnym. Tak zeznał były poseł Michał Wypij. Pan Kamiński się zirytował, nazwał Jońskiego „świnią” i opuścił salę. Czy pana zdaniem Dariusz Joński przesadził, przekroczył dopuszczalne normy?
- Nie. To nie było przekroczenie norm, dlatego że to jest standardowe pytanie w stosunku do osoby, w przypadku której ma się na uwadze wcześniej zebrany materiał. Jeśli pan Wypij zeznał przed komisją, że Mariusz Kamiński wpadł w furię, krzyczał i się awanturował… skądinąd wszyscy wiemy lub słyszeliśmy o tym, że pan Kamiński napoje wyskokowe wyjątkowo lubi. Pytanie było więc uzasadnione, natomiast zachowanie pana Kamińskiego wskazuje już, że było coś na rzeczy. Gdyby ktoś zadał mi pytanie czy byłem trzeźwy, to po prostu odpowiedziałbym „tak” lub „nie”. Ale ta furia, wyjście z sali, a później powrót pokazuje, że oni mają swoje słabe punkty, także osobiste i emocjonalne. To wszystko świadczy o tym, że pan Wypij miał rację. (…) Sam fakt, że na politycznym spotkaniu ówczesnej koalicji delikwent wychodzi i mówi „jak nie poprzecie to was z niszczymy” pokazuje jaki był styl działania, jaka była presja i polityczny szantaż na poszczególnych osobach.
- Mariusz Kamiński twierdzi, że Wypij go pomawia i kłamie.
- Słowo przeciwko słowu. Może dojdzie do konfrontacji. Choć powtarzam: reakcja Kamińskiego pokazała, że coś jest na rzeczy. Był spokojny na różnych etapach przesłuchania, a z równowagi go wyprowadziło akurat to. Pytanie było na miejscu, nie ma się co na nie obrażać. Proszę też zwrócić uwagę na jedno: ja sobie nie wyobrażam żeby wysokiej rangi urzędnik publiczny, koordynator ds. służb specjalnych, szef MSWiA spotykał się z kimś będąc pod wpływem alkoholu. (…) Z drugiej strony czego się spodziewać po politykach Prawa i Sprawiedliwości?… Ja zbyt wiele się nie spodziewam.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka